29 maja 2018 - Ile to razy już jechaliśmy na zawody na jezioro Jelonek...

(...) Postanawiam, że udam się na poletko żerowe zobaczyć drzewka. Idąc leśną drogą spotykam ślady jeleni i lisa, jak i ślad terenowego samochodu. Po dojściu na miejsce oglądam orzech włoski posadzony wspólnie kolegą myśliwym Danielem Dworakowskim 23 kwietnia 2011 roku, który ma wreszcie owoce. Ten widok cieszy mnie. Wykonuję zdjęcia tych owoców i jestem pod wrażeniem, że jednak pomimo różnych nie zawsze przychylnych komentarzy kolegów myśliwych na temat sadzenia drzew owocowych, mamy efekty. (...) Woda zeszła na poletku z topinamburem i widać, że odrasta, pomimo żerowania dzików. Posadzone drzewka owocowe się przyjęły. (...) Odwiedzam następne poletko z topinamburem, które odwiedzane jest przez łanię z cielakiem. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


26 maja 2018 - Ile razy można naprawiać ambonę?...

Jednym z urządzeń łowieckich jest ambona myśliwska, która ma zapewnić myśliwemu możliwość obserwacji zwierzyny i oddania bezpiecznego strzału do niej. Każde Koło buduje ambony czy to obwodach polnych, czy leśnych. Niektóre z nich upodobali sobie poszczególni koledzy i chętnie z nich korzystają. Budowa takiej ambony nie jest zbytnio skomplikowana i tylko postawienie jej sprawia kłopot. Dotyczy to terenu, na którym jest postawiona. Są przypadki budowy na skarpie, czy terenie podmokłym. Postawienie ambony nie gwarantuje, że będzie ona stała w stanie nienaruszonym przez dłuższy czas. W przypadku naszego Koła są miejsca, gdzie permanentnie ambony są niszczone. Na własnej skórze to odczułem, jak i polujący ze mną kolega Jan. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


12 maja 2018 - Jak burza może pokrzyżować prace w łowisku

W Kole mamy poletka, na których uprawiane są różne rośliny, w tym topinambur (słonecznik bulwiasty pochodzący z Ameryki Północnej). (...) W tym miesiącu, to jest 12 maja 2018 roku, mieliśmy pracować na tym poletku w obwodzie "Długie". Poletko miało być zaorane, wysiany nawóz polifoska, wyzbierane bulwy które miały być wysadzone na drugich poletkach, gdyż dziki wybrały na nich topinambur zimą. Z niepokojem wysłuchiwałem informacji o pogodzie na sobotę. W piątek było wiadomo, że mogą pod wieczór wystąpić burze i byłem pełen obaw, że nadmiar opadów spowoduje, że poletka mogą być podtopione. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


22 kwietnia 2018 - Sadzenie drzewek na poletkach w obwodzie nr 282 i 298

W naszym Kole Łowieckim Łoś w Skórczu mamy poletka zgryzowe, które mają na celu dostarczenie zwierzynie i ptakom żeru - czy to w postaci pędów, czy owoców. Zwierzyna korzysta z tych poletek, z tym że zarastają one sosną, brzozą i czeremchą amerykańską. Wystarczy zaniedbać usuwanie tych intruzów, a te nasadzone drzewka ałyczy, mirabelki i jabłoni są tłumione. Tam gdzie są bobry, część tych drzewek zostaje przez nie zjedzone. Przez okres dwóch ostatnich lat usuwaliśmy naloty sosny, brzozy i czeremchy amerykańskiej. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


25 marca 2018 - Wody i wydra

Byłem z Kazimierzem Grzenią na objeździe wędkarskich wód i przy parkingu przy rzece Wdzie, gdzie wpada strumień od jeziora Jelonek, rozmawialiśmy z Grabanem, który był z synkiem. A tu zauważyliśmy płynącą wydrę. Spróbowałem nagrać, co prawda z opóźnieniem, ale coś widać. Wykonałem w Kasparusie zdjęcie rzeczki Brzezianek z bardzo czystą wodą i Świętej Strugi w Żurawkach.

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


24 marca 2018 - Wspomnienia Anastazego Piekarskiego

(...) W okresie okupacji miejscowi Niemcy polowali na polach na zające, sarny i lisy. W tym czasie było bardzo dużo tej zwierzyny. Byli to myśliwi z zamiłowania, wśród nich Niemiec z majątku w Wielbrandowie na Fankidejskiego. Na tym majątku pracował Józef Szwarc i jak zimą zdechł w oborze cielak, to musiał go zakopać w gnoju, gdzie kilka dni przeleżał, aż zaczął śmierdzieć. Następnie koniem był ciągnięty po polach w kierunku Barłożna, aż do I Barłożna, koło ich domu, w parowie i z parowy na pole za Bastianem, przy drodze, w wąwozie gdzie był stóg i tam tego cielaka zostawiał. Niemiec miał w tym stogu zrobioną dziurę, w której siedział z bronią na lisa. Podczas zasiadki na tego lisa faktycznie lis przyszedł, ale Niemiec go podstrzelił tak, że lis na śniegu pozostawiał ślady krwi i doszedł do nory w skarpie w parowie obok ich gospodarstwa.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


08 lutego 2018 - Spotkanie lisiarzy w Pażęcach

(...) Na pokocie tym razem było 173 sztuk lisów, 4 sztuki jenotów, 1 sztuka norki amerykańskiej, 2 sztuki tchórzy i 6 sztuk kun. Ten pokot jak i oprawa muzyczna w osobach trzech sygnalistów była perfekcyjna. Dla wszystkich uczestników była kawa, herbata i ciasto. Tradycyjnie Józef rozpoczął i prowadził ten uroczysty pokot. Wszyscy myśliwi, którzy dostarczyli na ten pokot strzelone drapieżniki, otrzymali nagrody. Oprawa muzyczna sygnalistów idealna. Odegrano sygnały zgodnie z obyczajem myśliwskim. Pięknie płonęły szczapy drewna i dźwięk rogów niósł się aż do Stężycy. Rozmawiając z łowczym Koła Diana z Gdyni kolegą Łukaszem Szadurą stwierdziliśmy, że takich Józków potrzeba nam więcej w łowiectwie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


14 stycznia 2018 - Pierwsze polowania w tym roku

(...) Dzisiejsze polowanie było inne od tamtego. Po pierwsze panująca temperatura poniżej - 6 stopni i wiatr powodowały, że przyjemność pobytu na polowaniu malała. Zbiórka zwyczajowo przy leśniczówce. Oprawę muzyczną zapewnił kolega Patryk. Z myśliwych na zbiórce stanęła siódemka, to jest: Daniel, Stanisław, Jan, Patryk, Dawid, Andrzej i piszący. Naganiacze to nowo przyjęty w tym roku do Koła na staż Karol Szweda, Olgierd, Cezary i Jan. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


31 grudnia 2017 - To polowanie przejdzie do historii Koła

30 grudnia 2017 roku przejdzie do historii Koła jako dzień, w którym ustanowiono niebywały pokot na polowaniu. Na ten dzień zaplanowano polowanie zbiorowe na obwodzie nr 282 "Długie". (...)My tu na Kociewiu mamy do czynienia z nowym mieszkańcem lasów, jakim jest wilk. Dziś na podstawie tropów możemy stwierdzić, że jest on w tym obwodzie i zwierzyna płowa, jak jelenie, migrują, a po danielach pozostały tylko wspomnienia. Po śladach widać, że jelenie muszą się ratować ucieczką, a sarny przyjęły skryty tryb życia. Jeśli chodzi o dzika, to tylko pojedyncze sztuki i kilka przelatków. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


18 grudnia 2017 - Zapach pierników rozchodził się po całym budynku sekretarzówki, czyli klimatyczna opowieść przedświąteczna

3 grudnia 1938 roku pod wieczór wybrał się jak zwykle na spacer. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że Antoniego spacery to nie tylko marsz, lecz doglądanie w lesie prac - jak zostały zrobione i jak mają się nowe nasadzenia leśne. Pracując w nadleśnictwie Woziwoda mógł obserwować gospodarkę leśną po I gradacji szkodnika strzygoni choinówki, który zaatakował duże połacie borów w latach 1922-1924. Podjęte przez służbę leśną działania w postaci wycięcia zupełnego jak i prowadzenia zrębów przerębowych uszkodzonych drzewostanów oraz nowym nasadzeniom powróciło życie do lasu. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


14 grudnia 2017 - Zanim ściśnie ziemię mróz

Czy w tym roku gospodarczym udało się nam wszystko wykonać, co zamierzaliśmy? Można powiedzieć że nie. Wiązało się to z problemem, że nie zawsze koledzy znaleźli czas na prace w łowisku, często też pogoda nie sprzyjała.
(...) W trakcie prac wykonałem kilka zdjęć, które warto obejrzeć. Oglądając je można stwierdzić, że zanim sięgnie się po broń, to pierw trzeba wykonać szereg prac w łowisku. Za pracę w łowiskach dziękuję wszystkim kolegom, którzy mogą mieć satysfakcję dobrze spełnionego obowiązku.

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


06 grudnia 2017 - Spotkanie opłatkowe w Okręgowej Radzie Łowieckiej w Gdańsku

Jak co roku, tradycyjnie, Prezydium Okręgowej Rady Łowieckiej w Gdańsku zaprosiło prezesów Kół Łowieckich na wigilijne posiedzenie, które odbyło się 4 grudnia 2017 roku. Tradycyjnie udaję się na nie ze Zdzisławem Kamienieckim - przewodniczącym Komisji Hodowlanej Zwierzyny Drobnej OR PZŁ w Gdańsku. Jadąc do Gdańska zastanawiamy się, czy w tym roku będzie frekwencja, bo na to spotkanie opłatkowe nie ma wielu chętnych. Korzystamy z okazji i w sekretariacie Zarządu odbieramy pocztę, to jest ubezpieczenie i czasopismo "Echo Pomorskiej Kniei". (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


29 listopada 2017 - Zmiana Uchwały Walnego Zgromadzenia Koła Łowieckiego "Łoś" w Skórczu

Zaktualizowana wersja Uchwały Walnego Zgromadzenia dostępna jest w dziale "KOMUNIKATY I UCHWAŁY", link "Walnego Zgromadzenia".
4 listopada 2017 - Msza Hubertusowska i polowanie

Dziś zgodnie z planem w kościele w Barłożnie ma się odbyć msza hubertusowska, któraś już z kolei w Kole, a po niej tradycyjnie polowanie zakończone biesiadą. Organizacji tego święta podjął się kolega łowczy Krzysztof Bąkowski, który w trzecim roku sprawowania tej funkcji czyni to po raz pierwszy. Do niego należy uzgodnienie mszy świętej z ks. proboszczem Jarosławem Skwierawskim z parafii św. Marcina w Barłożnie.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


1 listopada 2017 roku w Skórczu

(...) Będąc dziś na tym cmentarzu zapaliłem znicz na grobie zamordowanego w październiku 1939 roku przez Niemców w lesie Zajączek nadleśniczego nadleśnictwa Drewniaczki Antoniego Tinza. Wykonałem kilka zdjęć i poczułem się w pewnym momencie bezradny, gdyż nigdy nie myślałem, że w naszym społeczeństwie jest nienawiść do poległych Rosjan, którzy też walczyli przeciwko Niemcom. Aż nie chce mi się wierzyć, ale wyrwano gwiazdę na cmentarzu wojennym, oznakowanym miejscu pamięci narodowej, miejscu spoczynku 202 żołnierzy oraz 21 Polaków poległych w walce z okupantem hitlerowskim. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


30 października 2017 - To polowanie miało dać nam poprawę w odstrzale dzików

(...) Pierwsze pędzenie odbywa się przy przelotnych opadach deszczu i wichrze. Po mej lewej stronie staje kolega Maciej Kasiarz, z prawej strony mam kolegę Marka Tawlińskiego seniora. Obok mnie pomiędzy Markiem siada fotograf Jakub Neumann, który chce robić zdjęcia i okaże się, że udało mu się zrobić lisa, który uszedł z miotu. W oddali słyszę strzały. Jestem pewien, że strzelano do jeleni, ale to były strzały do lisa. Słyszymy gon psów (szczekanie, ujadanie psów goniących zwierzynę) i padają kolejne strzały. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


23 października 2017 - VII spotkanie w Bazylice w Gdańsku Oliwie

Tradycyjnie, co roku myśliwi spotykają się w bazylice oliwskiej na mszy św. hubertusowskiej. W tym roku również nasze Koło wystawiło poczet sztandarowe, podobnie jak inne koła łowieckie z OR PZŁ w Gdańsku. Poczet sztandarowy KŁ Łoś Skórcz stanowili koledzy Krzysztof Walkowski, Sławomir Kukliński i Andrzej Liedtkie. Kolega Stefan Filbrandt i ja też byliśmy, na wypadek niemożności udziału któregoś z wymienionej trójki. Podczas jazdy samochodem do Oliwy Sławek stwierdził, że ci sami koledzy są w pocztach sztandarowych, gdyż spotyka się ich na uroczystościach w Sierakowicach, czy w Rajkowach. Czyli inne koła mają podobny problem z wystawieniem pocztu sztandarowego. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


20 października 2017 - V Dzień Kuropatwy w Rajkowach

Po raz V Dzień Kuropatwy był organizowany przez Koło Łowieckie Szarak w Tczewie. Za każdym razem jest inny. Są stałe elementy, jak msza święta Hubertusowska w miejscowym kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja, czy festyn. Kościół ma swą specyfikę, piękny wewnętrzny wystrój. To stara świątynia, do budowy której, np. sufitu, wykorzystano drewno. Wszystkich uczestników mszy świętej przywitał Zdzisław Kamieniecki. Oprawę muzyczną mszy przygotowała Zespół Muzyki Myśliwskiej Hubertus ze Sztumu W tym roku było obecne diecezjalne Radio Głos z Pelplina z jego dyrektorem ks. prałatem Ireneuszem Smaglińskim. W swej homilii proboszcz ks. Łukasz Pierowicz wskazał na wielką rolę leśników i myśliwych w tworzeniu przyrody polskiej. (...)
Artykuł ten pisałem po 23 dniach od tej imprezy. To miej więcej tyle, ile musi wysiedzieć kuropatwa na swych jajkach, aby wylęgły się pisklęta. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


26 lipca 2017 - Czy nasze łowiectwo wybudowaliśmy na skale?

Dla wielu myśliwych 15 lipca 2017 rok był dniem, bym powiedział, normalnym, kiedy można było się spotkać z rodziną na grillu lub innej uroczystości. Wielu zapomniało, że gdzieś tam w Sierakowicach organizują jak co roku mszę świętą hubertowską. Chciałem napisać o tym wydarzeniu, lecz stwierdziłem po co i dla kogo. Lecz po pewnym czasie uznałem, że należy napisać i tym samym podziękować organizatorom tego przedsięwzięcia. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


16 czerwca 2017 - Zawody o tytuł Mistrza Koła na jeziorze Jelonek

11 czerwca 2017 roku Zarząd Koła PZW nr 74 w Skórczu zorganizował na jeziorze Jelonek zawody wędkarskie o tytuł Mistrza Koła. (...) Postanawiam wykorzystać okazję i udaję się na poletko łowieckie sprawdzić, czy posadzony topinambur wschodzi. Na drodze zauważam świeże ślady jeleni, tak zwany trop gonny (galop w ucieczce), najprawdopodobniej za sprawą wilka. Po drodze sprawdzam, jak rośnie orzech włoski, który przesadzaliśmy wspólnie z Danielem Dworakowskim. Orzech rośnie, pomimo zmiany gleby, gdyż w Skórczu rósł na dobrej glebie, pomimo że to był nieużytek. Ciekawy jestem, czy za mojego życia wyda orzechy. Na poletku widać wschodzący topinambur. Jest nadzieja, że za dwa lata będzie świetna plantacja. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


26 kwietnia 2017 - Spotkanie z kurczakiem w Rynkówce

Wczoraj z kolegą Krzysztofem odwiedziliśmy państwa Ciesielskich. W sumie to mieliśmy sprawę to pana Mateusza. Przyjęła nas jego matka - pani Ewa. W dłoni trzymała pisklaka. Poprosiłem, czy mogę zrobić mu zdjęcie. Pani Ewa trzymała go w dłoni, ale on nic sobie z tego nie robił. Jakie to dziwne, że niektórzy mają z nas parcie na szkło, a on miał to wszystko w ogonie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


19 kwietnia 2017 - Historia nadleśnictwa Drewniaczki - do uzupełnienia

(...) Na innych zdjęciach są panie i panowie. W jednym przypadku dwóch praktykantów leśnych (na podstawie relacji komendanta SL Grzegorza Sławnego świadczą o tym oznaczenia na kołnierzach kurtek) wspólnie z rodziną Tinz. Również nie można wykluczyć, że na którymś ze zdjęć jest pani Waleria Popielarczyk i jej mąż Aleksander Popielarczyk (zamordowany w lesie Zajączek 26.10.1939). (...) Proszę też o pomoc w identyfikacji innych osób, które rozpoznały swych krewnych lub znajomych.

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


08 kwietnia 2017 - "Wołam Was, pracowników Służby Leśnej II Rzeczpospolitej: Antoniego Tinza - nadleśniczego nadleśnictwa Drewniaczki..."

11 października 2015 roku słowa te padły podczas czytania przez chorążego rezerwy MW Sławomira Bochniaka apelu pamięci przy Masowych Grobach w lesie Zajączek. Słowa te sprawiły, że doszło do spotkania rodziny Antoniego Tinz z burmistrzem Skórcza Januszem Koseckim, nadleśniczym nadleśnictwa Woziwoda Mariuszem Brunką, zastępcą dyrektora RDLP w Toruniu Witoldem Pajkertem i nadleśniczym nadleśnictwa Lubichowo Bronisławem Szneidrem. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


19 marca 2017 - Przerwane dzieciństwo synów Antoniego Tinz

W ostatnim okresie wspólnie z członkami rodziny Antoniego Tinz z Drewniaczek próbujemy otworzyć losy tej rodziny. Antoni Tinz z małżonką Marią Teresą z domu Dorożalska mieli dwóch synów. Zdzisław (rodzice i babcia wołali "Diduś") urodził się 9 kwietnia 1934 roku w Woziwodzie, a Lech (rodzice i babcia wołali "Lelek") 18 sierpnia 1936 roku w Drewniaczkach. Urodzili się w osadach leśnych, ponieważ ojciec Antoni był pracownikiem administracji lasów państwowych. Ciekawostką jest, że ojciec Antoniego - Ludwik Tinz był również leśnikiem i redaktorem czasopisma "Echa Leśne". (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


06 marca 2017 - Nieudane śniadanie

Dziś, 6 marca 2017 roku, około godziny 7:00, panu Marcinowi z Wielbrandowa, jadącemu samochodem do pracy do Skórcza, pomiędzy zabudowaniami państwa Fankidejskich a Szymurów, w odległości około 80 metrów przed samochodem, z lewej strony jezdni na prawą przebiegł wilk. Biegł on wilczym truchtem w kierunku pasących się po prawej stronie drogi saren. Pan Marcin wyhamował samochód i cofnął. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


01 marca 2017 - Dzień Żołnierzy Wyklętych

W lipcu 2011 roku oraz czerwcu 2014 roku przebywałem z rodziną w gminie Łukta. Korzystając z gościnności mieszkańca tej gminy znajomego - Huberta Hajdeczko, miałem możność zapoznać z okolicami, gdzie mogła przebywać Danuta Siedzikówna "Inka". Inka pracowała w nadleśnictwie Miłomłyn pod zmienionym imieniem i nazwiskiem jako Danuta Obuchowicz. Z tej miejscowości wyszła na szlak walki o wolną Polskę w składzie szwadronu V Wileńskiej Brygady AK. Wracając do Skórcza podjechaliśmy do nadleśnictwa, gdyż byłem ciekawy, czy w Miłomłynie upamiętniono pamięć Inki. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


26 lutego 2017 - Odtwarzam historię nadleśnictwa Woziwoda

Zapoznaję się z historią nadleśnictwa Woziwoda, które w okresie przedwojennym wchodziło w skład inspekcji terenowej Toruń-Tuchola, którą kierował inspektor lasów Edelman. W tym roku uzyskałem zdjęcia dotyczące nadleśniczego Antoniego Tinz - przedwojennego nadleśniczego nadleśnictw Woziwoda i Drewniaczki. Przesłała mi je wnuczka Antoniego pani Agnieszka Tinz-Dziedzic. Na jednym z tych zdjęć są pracownicy nadleśnictwa Woziwoda z członkami rodzin przy dębie. W oddali jest widoczny most. Na tym, jak i pozostałych zdjęciach, jest nadleśniczy Antoni Tinz w towarzystwie żony Mari i brata Mariana (kpt. WP) oraz innych osób. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


18 lutego 2017 - Wyjazd do Poznania

18 lutego 2017 grupa myśliwych z Kół Łowieckich z Kociewia: Bóbr, Rogacz i Łoś udała się do Poznania na Targi Myślistwa i Strzelectwa Knieje, Sprzętu Pływającego i Sportów Wodnych, Wędkarskie Rybomania i Turystyczne. Na stoiskach myśliwskich można było się zapoznać z tym wszystkim, co jest niezbędne do polowania, od broni, optyki, noży myśliwskich po ubiór jak również literaturę łowiecką. Byli przedstawiciele firm produkujący sprzęt do przechowywania tusz zwierzyny pozyskanej poprzez jej przerób do produktu finalnego. Wystawiano wyroby ceramiczne, meble, biżuterię itp. Ciekawa była również wystawa wieńców łosi, jeleni, danieli i rogaczy. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


15 lutego 2017 - Koszenie łąk oraz budowa zwyżek i ambon

(...) Nasze Koło Łowieckie ma kosiarkę rotacyjną, którą kosimy nasze dzierżawione z nadleśnictwa łąki. Kosili koledzy Henryk Muchowski, Marek Raduński, Zygmunt Kukliński , Henryk Partyka i ja osobiście. Z tym koszeniem to było różnie. W przypadku Marka Raduńskiego, to wpadł do rowu na „IV”, że musiał go przyjechać wyciągnąć ciągnikiem kolega Marek Klin. Był przypadek skoszenia przez kolegów nie naszej łąki. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


13 lutego 2017 - Jak bobry poczęstowały sosną jelenie

Dziś wspólnie z Zygmuntem Kuklińskim postanowiliśmy uzupełnić sól w lizawkach w obwodzie nr 259 - Skórcz. Wykładanie soli przebiegało bez przeszkód. Idąc do lizawki przy Jonce (prawidłowa nazwa Janka), zobaczyliśmy leżącą potężną wierzbę. Po dojściu stwierdziliśmy, że twórcami tego mostu są bobry. Podczas upadku drzewa korona jego połamała rosnące sosny, a część z nich po prostu swym ciężarem przygniotła do ziemi. Bobry przystąpiły do żerowania i przenoszenia części drzewa do siebie, ściągając je do Jonki. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


12 lutego 2017 - Byłe nadleśnictwo Drewniaczki

Dla wielu z nas, mieszkańców Skórcza orazmin Skórcz, Osiek i Lubichowo, nazwa Drewniaczki wiąże się nierozłącznie z byłym nadleśnictwem Drewniaczki.
Na podstawie dokumentów wynika, że w 1827 roku na terenie Rejencji Gdańskiej istniały dwie inspekcje nadzorujące gospodarkę leśną, z tego jedna w Starogardzie. W jej skład której wchodziły nadleśnictwa: Drewniaczki, Wirty, Mątowy, Okonin, Stolin, Darźlubie, Mirachowo, Oliwa i Piekiełka. Rozporządzeniem Rady Ministrów z 16.01.1925 roku o utworzeniu dyrekcji lasów państwowych (Dz. RP z 30.12.1924 roku U RP nr 9), w oparciu o Rozporządzenie Prezydenta RP z 30.12.1924, utworzono Dyrekcję Gdańską z siedzibą w Toruniu, która posiadała trzy inspekcje terenowe. Pierwsza inspekcja Toruń- Starogard obejmowała nadleśnictwa: Jawornik, Lubichowo, Drewniaczki, Błędowo, Osieczno, Leśna Huta, Bartel Wielki kierowana była przez inspektora Lasów Sobieszańskiego oraz sekretarza Chyłę. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


08 lutego 2017 - Gospodarska wizyta psowatego

Zamieszczam (po lewej) nagranie z kamery domowej pana Tomasza w dniu 4.02.2017 roku, z gospodarskiej wizyty w Gapicy na Kociewiu. Może to być ten osobnik z rodziny psowatych widziany przez niektórych mieszkańców tej osady latem i jesienią. Państwo Karwasz widzieli osobnika z tej rodziny i wykonali zdjęcie tropu (po prawej).

Antoni Chyła


Za cel wybrałem Długie, czyli rzecz o poletkach

Pojęcie poletka dla nas myśliwych jest czymś prostym, tak jak chleb z masłem. Ja z pojęciem "poletko" zapoznałem się szybciej, gdyż takie miałem możliwości, jak wspominałem w poprzednim opowiadaniu. Pamiętając poletka z dzieciństwa to mogę stwierdzić, że były one przeważnie grodzone drewnianym płotem z drągów i były dwie bramy wykonane z wsuwanych drągów. Grodzenie miało na celu zabezpieczenie uprawy poletka przed zwierzyną, do czasu pełnej wegetacji roślin. Następnie w bramach usuwano drągi i zwierzyna mogła wchodzić. Były przypadki, że ktoś celowo wyciągał drągi, aby zwierzyna szybciej mogła korzystać z poletek. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


31 stycznia 2017 - Ostatnie polowanie zbiorowe na "Długim"

(...) W obwodzie nr 282 był zagrożony plan pozyskania łań jelenia i z tych względów zaplanowaliśmy tam odbycie dodatkowego polowania zbiorowego. To polowanie postanowiłem poprowadzić osobiście. Co prawda w tym roku polowanie zbiorowe Hubertusowskie, które prowadziłem w tym obwodzie, nie wypaliło z przyczyn niezależnych od koła. Do udziału w nim chętnych było mało kolegów. Miało też odbyć się ślubowanie nowo przyjętego do koła kolegi Macieja Kasiarza. (...) Informuję, że w pierwszej części odprawy odbędzie się ślubowanie kolegi Macieja Kasiarza. Proszę wszystkich o uformowanie szyku (nie znoszę, jak koledzy stoją jak rozlana lawa), a składający ślubowanie z opiekunem przed szyk. Maciej odkrytą głową przyklękuje na lewe kolano z bronią opartą stopką o ziemię. Paweł Szreder, trzymając w prawej dłoni kordelas, kładzie go na jego ramię. Reszta myśliwych ma zdjęte nakrycia głowy.(...)



Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


27 stycznia 2017 - "Lifting" paśników

(...) Materiał użyty do budowy paśników to drewno sosny lub świerku. W przypadku sosny była używana zdrowa, natomiast świerk z posuszu. Okrąglaki te były pierw okorowane i po upływie co najmniej 2 tygodni używano je do budowy. W tamtym czasie do zbijania konstrukcji paśnika używano gwoździ drewnianych, które były wbijane w otwory wywiercone w drzewie wiertłem ręcznym. (...)



Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


10 stycznia 2017

W ostatnich dnia mamy możliwość podziwiać naszą okolicę ouloną malownicza pokrywą białego puchu.
Prezes KŁ"Łoś" w Skórczu również jest oczarowany widokami obwodów łowieckich. Oto mała galeria zdjęć - "Pomiędzy Wdą a Ocyplem też można zobaczyć zimę..."


29 grudnia 2016 - Zdjęcia pana Konstantego "Kostka" Grabana - prośba o identyfikację osób ze zdjęcia z 1935 roku

29 grudnia 2016 roku wybrałem się w okolice Smolnik, aby wykonać kilka zdjęć do gawędy "Na dzika". Nie wypadało mi nie odwiedzić pana Kostka, dzięki któremu powstały gawędy "Strzały w okolicach Smolnik", "Drugi dzień wyzwolenia Smolnik" i "Po 68 latach tymi samymi drogami". W tych gawędach nigdy nie umieściłem zdjęcia pana Kostka, bo jak zrobiłem, to ostrość była fatalna. Dziś udało mi się zrobić oraz dzięki pani Teresie Graban (synowa) uzyskałem zdjęcia inne, w tym bardzo ważne zdjęcie uczniów szkoły Ziemianek. Byli to mieszkańcy Smolnik i Ziemianka. To zdjęcie było wykonane 1935 roku. Część uczniów ma żałobne opaski, gdyż w tym roku zmarł marszałek Józef Piłsudski. Na zdjęciu tym jest nauczyciel tej szkoły Tomasz Szczech (rozstrzelany w lesie Szpęgawsk). Pani Teresie udało się ustalić część nazwisk uczniów i jest prośba - gdyby ktoś rozpoznał swych krewnych, żeby podać pani Teresie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


29 grudnia 2016 - Na dzika

(...) Pierwszy kontakt Belli z dzikiem był na bagnach przed śluzą. W południe Teofil po napojeniu krów w strudze poszedł z Bellą wzdłuż rzeczki w kierunku śluzy. Po przejściu około 100 metrów Bella zatrzymała się robiąc stójkę i zaczęła wciągać nosem powietrze. Teofil zaczął się przyglądać pobliskim paprociom. Nic nie wskazywało na to, aby coś tam było. Powiedział do Belli: "Chodź". Wykonała kilka kroków i zobaczył, że cała drży. Wydał komendę "Bierz!" Skoczyła w zarośla i zaczęła szczekać. Z paproci podniosła się młoda maciora, która miała cztery prosiaki i poszła w kierunku Studzienic. Teofil pogłaskał Bellę i wtedy zrozumiał, że będzie z niej dobry pies. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


23 grudnia 2016 - Wywózka drewna dawniej

(...) Podczas wyrębu w powietrzu unosił się zapach żywicy. Posiłek robotnicy spożywali przy ognisku, gdzie podgrzewali kawę w manierkach różnego rodzaju. Były niemieckie, angielskie i rosyjskie. Ustawiane były one na obrzeżach ogniska i odkorkowywane. W trakcie podgrzewania były obracane. Widocznym znakiem podgrzania był widok wydobywającej się pary. Było czuć aromat zwykłej zbożowej kawy. Chleb również był podgrzewany. Ten posiłek był konsumowany z namaszczeniem. Każda kruszyna chleba trafiała do ust i trzeba przyznać, że bardzo był przestrzegany post. Jedni przed zjedzeniem chleba sprawdzali z czym żona obłożyła go. Kawalerowie stękali, że mama obłożyła z tym samym co wczoraj. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


12 grudnia 2016 - Spotkanie opłatkowe w ZO PZŁ Gdańsk

12 grudnia 2016 roku na Jaśkowej Dolinie w Gdańsku odbyło się opłatkowe spotkanie myśliwych ZO PZŁ Gdańsk. Wspólnie z kolegą Zdzisławem Kamienieckim udajemy się na nie. Byliśmy przekonani, że poprowadzi je nasz kapelan ks. kanonik dr Bartłomiej Stark. Na to spotkanie byli zaproszeni prezesi kół łowieckich, przedstawiciele Rady Okręgowej i przewodniczący Komisji. Wszystkie stoły nie zostały zajęte - po prostu część kolegów nie przybyła. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


08 grudnia 2016 - Pierwsze "szwedzkie" polowanie na "Długim"

Po mszy wszyscy udali się na zbiórkę przy leśniczówce Wdecki Młyn. Tam witam wszystkich na dzisiejszym polowaniu. Kolega Wojciech Furgalski ma sporządzoną listę myśliwych i naganiaczy. W sumie na dzisiejsze polowanie stawiła się dość duża grupa kolegów. Czuję się nadal fatalnie. Prawdopodobnie podana przeze mnie informacja o całkowitym zakazie fotografowania na dzisiejszym polowaniu miała dotyczyć tylko miejsc przebywania myśliwych na ambonach. W pierwszej części dokonuję dekoracji kolegi Stanisława Partyki Brązowym Medalem za Zasługi dla Łowiectwa. Pomimo złego samopoczucia stwierdzam, że nikt nie sfotografował tego faktu i proszę aby zrobić zdjęcie. Wszyscy twierdzą, że był zakaz robienia zdjęć. Uścisk dłoni Stanisławowi uwiecznia Michał Szkołut. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


01 grudnia 2016 - Za cel wybrałem "Długie", czyli rzecz o lizawkach

Mój kontakt z łowiectwem zawdzięczam ojcu, który był leśniczym, więc z tej racji miałem możność spotykać się ze zwierzyną leśną, brać udział w dokarmianiu jej, jak również nie obce były mi polowania indywidualne, czy zbiorowe. Leśnictwo Lasek wchodziło w skład obwodu wydzielonego. Leśniczym ds. łowieckich w nadleśnictwie Lubichowo był Alfons Ossowski. Będąc chłopcem z zaciekawieniem słuchałem jego opowiadań łowieckich. Zawsze pamiętałem pana Ossowskiego jako myśliwego ubierającego się w stylu niemieckiego myśliwego. Zawsze towarzyszył mu dryling i przewieszona na szyi lornetka. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


18 listopada 2016 - Hubertus oliwski i pelpliński

Ten rok jest rokiem szczególnym dla nas myśliwych, gdyż mamy być zwarci i gotowi - myślę oczywiście o walce z afrykańskim pomorem świń. Wszyscy w kraju są przejęci tą chorobą, która nakłada obowiązki na myśliwych jak i producentów trzody chlewnej. W chwili obecnej mamy policzone dziki w kraju i teraz specjaliści mogą do woli opracowywać plany zmierzające do likwidacji rozprzestrzeniania się tej choroby. Miesiąc listopad to wspomnienia św. Huberta. W tym roku centralne obchody w Okręgu PZŁ Gdańsk świętowano 22 października uroczystą mszą świętą w Bazylice Oliwskiej. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


11 listopada 2016 - Sztandary w skórzeckim kościele w Narodowe Święto Niepodległości

Listopad to szczególny miesiąc w roku, gdzie święta kościelne, państwowe i myśliwskie zazębiają się. My myśliwi obchodzimy swoje święto 3 listopada - św. Huberta. Dzień 11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości w naszym mieście Skórczu czcimy udziałem w Mszy świętej w kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych. W tym roku mszę sprawował ks. radca proboszcz Dariusz Ryłko. Uczestniczyli radni RM Skórcz wraz z burmistrzem Januszem Koseckim i pracownikami Urzędu Miasta. Brali udział również mieszkańcy miasta i wsi wchodzących w skład parafii Skórcz. W tym roku Mszę św. uświetniły poczty sztandarowe. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


05 listopada 2016 - Hubertus 2016 w Kole Łowieckim "Łoś" Skórcz

(...) Rano 5 listopada wspólnie z Michałem Szkołtem jedziemy do Wdy. Przed kościołem są już koledzy myśliwi. Wspólnie z kolegami Wojciechem Furgalskim, Mariaem Kuźmą i Zdzisławem Arentewicz udajemy się na miejscowy cmentarz, aby zapalić znicze na grobach kolegów myśliwych. Pamiętałem, że na początku cmentarza po prawej stronie winien być grób kolegi Mariana Szeląga, niestety nie możemy znaleźć. Idziemy dalej do grobów kolegów. (...) Mszę w intencji żyjących myśliwych o łaski św. Huberta sprawuje proboszcz Mariusz Herold, natomiast w intencji zmarłych myśliwych ks. kanonik Krzysztof Koch. Proboszcz w ciepłych słowach wita nas myśliwych jak również ks. Krzysztofa. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 października 2016 - Zajączek

(...) Dziś w godzinach rannych, około godziny 8:00, udałem się na groby masowe w lesie Zajączek, konkretnie do grobów nr 43 i 44, aby zapalić znicz. Jest to nasza "Mała Golgota Skórzecka", gdzie dwukrotnie odbył się apel pamięci ofiar II Wojny światowej. 77 lat temu, 28 października 1939 roku, w tym miejscu Niemcy zamordowali nadleśniczego nadleśnictwa Drewniaczki Antoniego Tinza. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


23 października 2016 - Pierwsze zbiorowe na "Skórczu"

(...)Zbiórka jest przy strażnicy OSP Kierwałd. Na miejscu są już inni koledzy. Zygmunt dokonuje spisu myśliwych i, co ciekawe, że korzysta z okularów. Cóż, faktycznie, już się starzejemy. Odprawa myśliwych wraz losowaniem stanowisk - na tym polowaniu jest 3 myśliwych z innych kół, którzy zostali zaproszeni przez kolegów jest taka możliwość w naszym Kole. Pierwsze pędzenie odbywa się na dużym lesie przed Lipią Górą - bez żadnych efektów. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


20 października 2016 - "Diana" zaprasza

(...)Na godzinę 18-tą jesteśmy proszeni na kolację do pałacu, gdzie również z nami są prezes Stefan, łowczy tego koła kolega Zygmunt Gościniak i Franciszek Ratajczyk - przewodniczący Komisji Hodowlanej ds. Zwierzyny Grubej OR PZŁ w Lesznie z KŁ nr 19 "Jeleń" Piaski. Przy kolacji zostajemy zapoznani z działalnością KŁ "Diana" w Pońcu. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


02 października 2016 - Rajkowy, "Szara kuropatwa"

Czy ptak może łączyć, czy dzielić? Trudno faktycznie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Uważam, że jeden z mieszkańców gminy Pelplin, konkretnie Zdzisław Kamieniecki z Rajków, chciał połączyć poprzez uroczyste obchody "Dnia kuropatwy" wszystkich tych, którym przyroda ojczysta jest bliska i są za utrzymaniem jej w poprzednim kształcie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


11 września 2016 - Poczciwy karaś

(...) Dochodząc do pomostów trafiłem na świeże ślady żerowania dzików w trzcinach. Po śladach można przyjąć, że jako matecznik wybrała je faktycznie duża sztuka. Z relacji gospodarza łowiska Jerzego Cyrsona wynika, że jest to dość potężny odyniec. Ciekawostką tego jeziora jest fakt, że w porównaniu do ubiegłych lat nie spotyka się kaczek. Natomiast gęsi, jak co roku, siadają na jeziorze na przelotach. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


II Zawody o Puchar Skarbnika Koła PZW nr 74 w Skórczu na Jelonku

(...) Opowiadam Grzesiowi fakt, który miał miejsce na dużej łące, którego świadkiem był leśniczy, zarazem myśliwy, kolega Jan Ciarkowski z leśnictwa Karsznia, który będąc na polowaniu w rejonie "Duża Karsznia" z ambony widział, jak wilk próbował zaatakować pasące się jelenie. Były to łanie, byczki dwuletnie i cielaki, w sumie 12 sztuk. Wilk podczołgiwał się pod pasące jelenie, które zauważywszy go, przyjęły krąg tak, że mogły obserwować podejście wilka z każdej strony. W pewnym momencie licówka (łania prowadząca) i druga łania ruszyły w stronę wilka, stając w pewnej odległości od niego i zaczęły uderzać przednimi badylami (nogami) o ziemię. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


Sierakowice 2016

(...) Ten dzień miał być zwyczajnym dniem, lecz w sumie to wyszło tak, że przy stanie 55 myśliwych w kole i 4 stażystach, to nie można było zmontować pocztu sztandarowego. Teoretycznie wszyscy są chętni jechać, ale sytuacje życiowe nie pozwalają. Trójka, która pojechała, to Krzysztof Walkowski, Daniel Dworakowski i ja. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


Markocin - nierozwiązany napis na kapliczce przydrożnej

(...) Z dzieciństwa pamiętam, jak robotnicy leśni przejeżdżając rowerem obok krzyża, zdejmowali czapkę z głowy, a w przypadku jak jechali z kosą, to kosisko przykładali do rączki prawej kierownicy i lewą zdejmowali czapkę. Po tym kosisko trzymali w prawej ręce a lewa spoczywała na kierownicy. Furmani również czynili taki sam ukłon i to niezależnie od pogody. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


20 czerwca 2016 - Kolorowy Pelplin

Sobota 18 czerwca 2016 roku w mieście Pelplin była inna i to za sprawą Wojewódzkich Obchodów 150-lecia Kół Gospodyń Wiejskich I Pomorskiego Festynu Myśliwych w Pelplinie. W kierunku tego miasta podążały samochody i autobusy wiozące uczestników na miejsce zbiórki na placu przed dworcem PKP. Nasze koło wystawiło poczet sztandarowy: Krzysztof Walkowski, Wiesław Jabłonka i Sławomir Kukliński. Udział wzięli również koledzy: Janusz Roliński, Zygmunt i Waldemar Kukliński, Czesław Krocz z rodziną, Jerzy Chyła, Krzysztof Sturgulewski z małżonką, którym towarzyszyły psy myśliwskie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


29 grudnia 2015 - Jeden z większych z Jelonka

(...) W tym dniu ryby jednak nie brały. Około godziny 15:00 spakował sprzęt i udał się na parking do samochodu. Będąc na wysokości pomostu do łodzi zauważył, że w odległości 10 metrów od tego pomostu wyskakuje na powierzchnie ukleja. Po dużych kołach na wodzie wyglądało, że dość spory drapieżnik poluje na nią. Zygmunt natychmiast podjął decyzję, że spróbuje rzucić gumą w to miejsce. Zmontowanie sprzętu nastąpiło błyskawicznie. Na szpuli była plecionka 18, przepon 30 cm i guma czerwono biała 18 cm. W to miejsce wykonał dwa rzuty i za trzecim razem poczuł, że ryba chwyciła. Nastąpiło holowanie. Widział, że ryby tej nie podbierze swym podbierakiem, jest po prostu za mały. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"



Zdjęcia: Antoni Chyła
22 grudnia 2015 - Podsumowanie konkursu "Spotkanie z przyrodą" w "Fabryce Sztuk" w Tczewie

Nigdy w dotychczasowej bytności w Tczewie nie miałem okazji odwiedzić Muzeum Wisły, pomimo że kilkakrotnie przejeżdżałem przy budynku tej instytucji. Spotkaliśmy się w tym miejscu 18 grudnia 2015 dzięki kolegom myśliwym z Komisji Kultury ZO PZŁ w Gdańsku. Uczniowie ze Szkoły Publicznej w Mirotkach wraz z rodzicami i panią dyrektor tej placówki Grażyną Kościelną uczestniczyli w podsumowaniu międzyszkolnego konkursu plastycznego "Przygoda z przyrodą" zorganizowanego przez Komisję Kultury Zarządu Okręgu PZŁ w Gdańsku. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


Zdjęcia: Grażyna Kościelna

06 grudnia 2015 - Majowe zawody spławikowe o tytuł Mistrza Koła na jeziorze Jelonek

(...) Udaję się w stronę "Suchego Jelonka", aby zobaczyć, czy zwierzyna pobiera sól z lizawek przy paśnikach, które są po jednej i drugiej stronie. Idąc na brzegiem jeziora zauważam kamień oddziałowy, z tym że w chwili obecnej nie jest on wykorzystywany. Próbuję odczytać cyfry, lecz przy mym wzroku się poddaję. Taki kamień oddziałowy to skarb dla zaginionych w lesie, bo możemy podać aktualne miejsce w oparciu o numerację jak i ustalić kierunki świata. Tak jak rok temu, nie ma żadnych śladów zwierzyny. Nie można wykluczyć, że są wilki i brak saren, a przed laty przy Jelonku było ich sporo. Wracając zauważam na dębie rosnącym przy "Suchym Jelonku" narośl, którą fotografuję. Cóż, na brzegach jeziora mamy nadal bobry. Świadczy o tym ścięta brzoza (z pnia wycieka sok, drzewo "płacze") oraz tamy na strudze z jeziora do rzeki Wdy. Widać braki wody w jeziorze. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


07 listopada 2015 roku - Hubertus w Kole Łowieckim Łoś w Skórczu

Sobota 7 listopada 2015 roku to dzień dla naszego Koła Łowieckiego Łoś szczególny, gdyż zwyczajowo będzie obchodzony Hubertus. Tym razem odbędzie się w obwodzie nr 298 Frąca. Msza święta ma się odbyć w kościele parafialnym w Kamionce. (...)
Na polowanie stawiło się 23 myśliwych. Zaplanowano trzy pędzenia. Prowadzący kolega Wojciech Furgalski dokonał odprawy z przypomnieniem zasad bezpieczeństwa. Po losowaniu kartek udaliśmy się na pierwsze pędzenie, na tak zwanych "płotach". W tym pędzeniu były widziane jelenie, ale nie wyszły z miotu - być może nagonka nie przeszła całych "płotów". Drugie pędzenie to Kępa Głodowska. Tu również były widziane daniele, lecz nie wyszły na strzał. Ostatnie pędzenie "na pałac" tez nie dało rezultatów. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


24 października 2015 roku - V Hubertus Pomorski

24 października 2015 roku był dla myśliwych i leśników województwa pomorskiego dniem szczególnym, gdyż po raz piąty był obchodzony Pomorski Hubertus, tym razem w bazylice archikatedralnej w Gdańsku-Oliwie. Spotkaliśmy się tam myśliwi i leśnicy, aby godnie uczyć naszego patrona świętego Huberta. Nasze Koło Łowieckie "Łoś" zwyczajowo wystawiło poczet sztandarowy w składzie: Krzysztof Walkowski, Daniel Dworakowski i Sławomir Kukliński. Podwodę wystawił kolega Jacek Włodarczyk, który dostarczył nas cało na miejsce. W sumie byliśmy trzecimi przedstawicielami kół. Na parking przed katedrę wciąż przybywały poczty sztandarowe kół oraz członkowie. Spotkaliśmy kolegów, którzy przybyli z darami, wśród nich niezawodny kolega Leszek Meler. (...) Na parking przybyły samochody z rejestracją ukraińską, którymi przybyli przedstawiciele kościoła greko-katolickiego eparchii Sokalsko-Żółkiewskiej, którzy przybyli do Gdańska na zaproszenie łowczego koła łowieckiego "Wybrzeże" w Gdańsku kolegi Andrzeja Kraińskiego. Przybyła również Telewizja Gdańsk. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


11 października 2015 roku - Uroczysty Apel Pamięci w Lesie Zajączek

Las Zajączek koło Skórcza. Tutaj 76 lat temu 100 do 150 mieszkańców Skórcza i okolicznych wsi zostało rozstrzelanych w serii zbiorowych egzekucji przeprowadzonych bez sądów przez hitlerowców, funkcjonariuszy niemieckiej żandarmerii oraz członków Selbstschutzu.
Słoneczna niedziela 11 października. Przy grobach w szyku stanęły młodzieżowe zastępy OSP z gminy Skórcz, druhowie z gminnych OSP, poczty sztandarowe wystawione przez OSP w Wielkim Bukowcu, OSP w Osieku oraz Koło Łowieckie "Łoś" ze Skórcza.
Dowódcą uroczystości był Antoni Chyła, dzięki którego staraniom mieliśmy okazję uczestniczyć w tak wspaniałym, patriotycznym wydarzeniu.
Relacja z wydarzenia dostępna jest między innymi na portalu www.kociewiacy.pl
Zapraszamy do lektury (kliknij TUTAJ)
.

27 września 2015 roku - Rajkowy po raz trzeci

Dla wielu z nas Rajkowy to tylko wieś na Kociewiu w gminie Pelplin. Dziś miał tam miejsce piknik ekologiczny "Ekologia i My". W programie przewidziano mszę św. Hubertowską w kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja, wręczenie nagród w konkursie plastycznym dla dzieci "Ekologia i My", koncert zespołu "Hubertus" ze Sztumu, pieczony dzik i bigos (myśliwski - "kapusta w garnku, a mięso w lesie"), pokazy sokolnicze i prezentacja projektu dofinansowanego przez WFOŚiGW w Gdańsku "Remont wolierowej hodowli kuropatw, odnowa stada podstawowego oraz kontynuacja reintrodukcji na terenie województwa pomorskiego". (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 czerwca 2015 roku - Spotkanie z łosiami

Ten wyjazd 26 czerwca 2015 roku do łowiska dla kolegi Krzysztofa Sturgulewskiego zapowiadał się zwyczajnym wyjazdem. Dokonawszy wpisu w książce zgłoszeń udał się do obwodu nr 259 "Skórcz". Z uwagi na szkody wyrządzane przez dziki wybrał rejon nr 3, to jest pola pomiędzy Gąsiorkami a Majewem. Po dojechaniu samochodem na miejsce około godziny 20:00, przed udaniem się na ambonę, dokonał penetracji pól przy pomocy lornetki, gdyż wydawało mu się, że na polu są dwa jelenie, które przesuwają się w kierunku Majewa. W szkłach lornetki rozpoznał, że są to dwa byki łosi. O tym fakcie powiadomił kolegę łowczego Krzysztofa Bąkowskiego, który poinformował go, że przyjedzie na miejsce i będzie chciał sfotografować łosie. "Tczewiak" ( koledzy myśliwi naszego koła mieszkający w Tczewie) zaproponował mu, aby udał się od strony "Bab" ( uroczysko nazywane tak w kole) i tam na skraju lasu będzie miał okazję wykonać zdjęcia. Krzysiu błyskawicznie przyjechał na miejsce i faktycznie wykonał zdjęcia i filmik tych łosi. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


Film "Spotkanie z łosiami". Autor: Łowczy Krzysztof Bąkowski.
Montaż BDB


08 czerwca 2015 roku - Wojenne wspomnienia pani Urszuli Chrzanowskiej

(...) "Dypa" nie polował, ale polowali dwaj mieszkańcy Bobrowca: Wylbrand i Szynwald. Pani Urszula pamięta, jak na nagankę szli chłopcy i dorośli mężczyźni i musieli głośno wołać: "He!". Dostawali parę groszy. Te polowania odbywały się zimą. Na polowanie był przygotowany kastowy wóz z drążkami, na które wieszano za nogi zające. Polowanie zaczynali od Kościelnej Jani, przez Barłożno, Bobrowiec i do Smętowa. Pani Urszula wspomina, że na polach było dużo zajęcy, kuropatw i saren. Uśmiecha się, kiedy opowiada, że kuropatwy na polu podrywały się do lotu z furkotem tak, że często można się było przestraszyć. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


12 maja 2015 roku - Co można poczytać...

(...)Ja sam korzystam z książek o tematyce leśnej i łowieckiej: wydanej w 1939 roku ksiązki pod tytułem "Gospodarka w lasach włościańskich" autorstwa inż. Bolesława Ferchmina; "Mały przewodnik leśny. II- gie wydanie poprawione i uzupełnione. Przewodnik Gajowego" wydanej w Grodnie w 1938 roku jako praca zbiorowa pod redakcją K. Korzeniewskiego i J. Kostryki; "Podręcznik łowiectwa dla leśników" Tadeusza Pasławskiego z 1957 roku. Te książki pomimo swego wieku są nadal aktualne. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 kwietnia 2015 roku - Czy mamy czas się przyjrzeć...

Każdy z nas z utęsknieniem oczekiwał wiosny, która przyszła jak zwykle z zaskoczenia. Pamiętam z dzieciństwa, że mieszkając w leśniczówce wiosną wybieraliśmy się z rodzicami, aby zobaczyć pierwsze zwiastuny wiosny, jakimi były zawilec gajowy, przylaszczka pospolita i sasanka zwyczajna, która występowała na tak zwanej "telefonce". Dziś z tych roślin to tylko pozostały zawilec i przylaszczka. Znajomi Wioleta i Sławek Kuklińscy pytali mnie, czy widziałem piękny niebieski dywan kwiatowy na cmentarzu ewangelickim w Ryzowiu. Potwierdziłem. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


19 kwietnia 2015 roku - Komunikat Nr 1/2015

W dniu 26.04.2015 rok w godzinach 10:00 do 14:00 na strzelnicy myśliwskiej w Bietowie odbędzie się przystrzelanie broni myśliwskiej oraz szkolenie z zakresu bezpieczeństwa na polowaniu.

Prezes Antoni Chyła


10 kwietnia 2015 roku - Atak wilków na Pustkowiu (Mirotki)

(...) Sylwia jak zawsze około godziny 7:55 udała się na przystanek, lecz po chwili wpadła z powrotem do mieszkania i zaczęła głośno wołać: "Mamusia! Moja sarenka". W pierwszej chwili pani Justyna Lepak nie mogła zrozumieć, o co chodzi siedmio i pół letniej córce Sylwii, która dostała spazmów. Po próbach uspokojenia z relacji córki dowiedziała się, że jej sarenka leży bez ruchu u nich w ogrodzie. Na pasące się przed lasem sarny córka Sylwia mówiła, że to są jej sarenki. Po uspokojeniu odprowadziła córkę na przystanek i faktycznie - zobaczyła na terenie ich posesji leżącą sarnę. O powyższym fakcie powiadomiła służby leśne nadleśnictwa Lubichowo. Na miejsce przybyli strażnicy leśni posterunku SL nadleśnictwa Lubichowo Stefan Bugajewski i Mirosław Rodhe. Na podstawie przeprowadzonych oględzin można przyjąć, że zagryzienie sarny nastąpiło w godzinach nocnych z 9 na 10 kwietnia i dokonała tego wataha trzech wilków. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 lutego 2015 roku - 1 marca Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Część I

(...) Działalność szwadronu 5 Wileńskiej Brygady AK pod dowództwem Zdzisława Badochy ps. "Żelazny" jest niezaprzeczalna. Część żołnierzy kwaterowała w leśniczówce Lasek, gdzie ojciec był leśniczym. Do leśniczówki zawitali późnym wieczorem, kiedy ojciec akurat czyścił swój sztucer. Dość silne dobijanie do drzwi leśniczówki ojciec skwitował do matki słowami: "Kto tak późno włóczy się po nocy?". Matka otworzyła drzwi i do leśniczówki weszli żołnierze. Przedstawili się, że są z 5 Wileńskiej Brygady AK. W tym czasie poza rodzicami w leśniczówce była tylko mała siostra Lidzia. Żołnierze usłyszeli słowa ojca, gdyż okno było uchylone - był to maj 1946 roku, było dość ciepło. Początkowo byli trochę oburzeni, że ojciec ich tak określił. Wokół leśniczówki wystawili wartę. Matka przygotowała im posiłek. Spali w leśniczówce na słomie, którą przynieśli ze stodoły.

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


10 lutego 2015 roku - Wilki - usłyszał krzyk sarny

W dniu 10 lutego 2015 roku kolega Krzysztof Walkowski telefonicznie powiadomił mnie, że nocą na Osiedlu Leśnym w Skórczu miało miejsce zagryzienie sarny przez wilki, z tym że sarnę tę odebrał wilkom jego syn Michał. Udałem się do jego syna Michała, pod adres ulica Zielona 8. Z relacji Michała wynikało, że około godziny 1:30 w nocy usłyszał przeraźliwy krzyk sarny. Wyjrzał przez okno i zobaczył przy lampie trzy wilki, z czego dwie sztuki niosły sarnę - jeden za głowę, drugi za tył - i przemieszczały się w kierunku basenu (zbiornika retencyjnego). Trzeci wilk stał z boku i patrzał. Michał szybko się ubrał i wyszedł na ulicę. W tym czasie wilki ze swą zdobyczą przemieściły się około 20 metrów. Oświetlił je silnym reflektorem. W tej sytuacji wilki porzuciły sarnę i odbiegły na pewną odległość w stronę basenu i tam się zatrzymały. Trzeci wilk, ten największy, zatrzymał się bliżej i wydawał odgłosy w rodzaju warczenia. Michał zabrał sarnę, natomiast wilki się powoli oddaliły. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


03 lutego 2015 roku - Nie ma już Kubusia

Do napisania o Kubusiu, wiejskim kundelku, zmusiło życie. Podczas rozmowy ze znajomym panem Jarkiem dowiedziałem się, że na "Pustkowiu" w Mirotkach dzik miał zjeść psa u pana Lecha Pestki. (...) Z relacji pana Andrzeja ustaliłem, że w nocy z niedzieli na poniedziałek z 1 na 2 lutego 2015 roku został zabity pies kundelek, który był na łańcuchu przy budzie. Wabił się Kubuś. Waga około 18 kg, wiek 5 lat. Pies ten leżał w odległości około 6 metrów od budy. Miał rozerwany brzuch, rany w okolicach łopatki. Łańcuch z obrożą był rozciągnięty w kierunku szczytu domu. Kubuś nie miał mocno zaciśniętej obroży, wilk po prostu ściągnął ją z szyi psa podczas przemieszczania ciała Kubusia. Zwłoki psa leżały przez cały dzień i zniknęły w nocy z poniedziałku na wtorek.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


29 grudnia 2014 roku - O grudniowych polowaniach i starych drzewach owocowych

Polowanie w obwodzie Frąca w dniu 14 grudnia 2014 roku miało przynieść pozyskanie zwierzyny, gdyż jest to w naszym Kole najbardziej tłusty obwód jeśli chodzi o zwierzynę. Trzeba wspomnieć, że największe szkody występują na tym obwodzie i wiąże się to z wypłatą odszkodowań wypłacanych przez Koło. Część rolników jest za całkowitym wyeliminowaniem zwierzyny, inni twierdzą, że zwierzyna była i jest i trzeba z tym żyć.
Prowadzącymi polowanie są "Tczewiacy" Piotr Radomski i Krzysztof Sturgulewski. Pomimo sprawnego prowadzenia okazuje się, że ze zwierzyną tak nie jest różowo. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


26 grudnia 2014 roku - Mamy zimę

(...) Z odśnieżaniem to mam przygodę. Podczas odśnieżania w obwodzie łowieckim "Długie" dróg dojazdowych do paśników oraz odkrywanie wrzosowisk, jadąc w ciągniku Ursus VI z Czesławem Kroczem, nastąpiła awaria układu chłodzenia silnika. Siedząc z tyłu zauważyłem, strumień płynu w oparach i jak coś wyleciało. Czesław nie zauważył. Klepnięcie w ramie spowodowało, że się zatrzymał. Po wyjściu z kabiny stwierdziliśmy, że w bloku silnika wystrzelił korek, którego nie odnaleźliśmy. Całe szczęście, że miałem komórkę i połączyłem się z Eugeniuszem Piorem, którego poprosiłem o dostarczenie korka i płynu do chłodnicy. Genio zapewnił, że korek dowiozą nam jego wnuki, lecz ja miałem im wyjść naprzeciw. Umówiłem się, że dojdę do Ocypla. I tak musiałem przejść około tylko 6 kilometrów. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


14 grudnia 2014 roku - Pierwsze polowanie

(...) Rozprowadzenie myśliwych następuje bardzo sprawnie. To zasługa prowadzących polowanie. Mam wyznaczone stanowisko przy młodniku. Ładuję broń, siadam na rozkładanym krzesełku i zaczynam obserwację tak w sumie to lasu. W pewnej chwili po lewej stronie coś przebiegło. Wydawało mi się, że jelenie. Tak, faktycznie - dwa młode byki szpicery przesadziły drogę i po przebiegnięciu gdzieś około 7 metrów zatrzymały się, być może były zdziwione brakiem huku. Mogłem zrobić zdjęcie, lecz aparat miałem w kieszeni, gdyż wykonałem przedtem zdjęcia wschodu słońca i uznałem, że to wystarczy.
Drugie pędzenie. Stanowisko przypadło mi również przy młodniku, z tym że padły dwa strzały. Jak później się okazało, to Jasiu Ciarkowski strzelił wycinka, który wydawał specyficzny zapach, jaki samce wydzielają podczas huczki.
Kierujemy się na Wilcze Błota i w kierunku Wdy (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


10 grudnia 2014 roku - Ćwiczenia na kościele w Barłożnie

3 grudnia 2014 roku. Jestem na targowisku miejskim w Skórczu, które w dni powszednie jest głównie miejscem parkingowym dla samochodów osobowych, którymi mieszkańcy okolicznych miejscowości przyjeżdżają na zakupy. Również jest prowadzona sprzedaż używanej odzieży - tak w sumie w dniu dzisiejszym jest tylko jedno stoisko. Wydaje się, że panuje trochę senna atmosfera, ale pojawia się pierwszy wóz bojowy OSP Barłożno. Za kierownicą niezastąpiony druh Wiesław Jabłonka. W wozie pozostali druhowie: Artur Michna, Hubert i Krzysztof Jabłonka, Szymon Badźmiera i Przemysław Sagerman. Po chwili wjeżdża Scania z OSP Wielki Bukowiec. Za kierownicą druh Zbyszek Jaszczerski. W tym wozie bojowym jest również druhna Małgorzata Sojka i Karol Raszeja. Po upływie trzech minut wjeżdżają dwa wozy bojowe PSP Starogard, z tego jeden ciężki Man z kierowcą Rafałem Bławatem oraz z Jackiem Ciarą, drugi - Volvo SHD 32 z kierowcą Grzegorzem Mąkosą oraz z Dawidem Podwojewskim. Wozy ustawiają się w szeregu - jest to piękny widok. Przechodzący mieszkańcy pozdrawiają strażaków. Słyszę, jak Wiesiu tłumaczy komuś, że to są ćwiczenia na obiekcie, konkretnie na kościele w Barłożnie.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


30 listopada 2014 roku - Jak to odebrać

(...) Miałem możność być w Pogódkach. Wjeżdżając do tej wsi możemy spotkać zabytki religijne. Pierwszy to kościół ewangelicki z roku 1899 - ma tylko 115 lat. Czy to dużo - trudno powiedzieć. Jego zewnętrzna bryła świadczy, że był na pewno piękną świątynią. Dziś wygląda jak obdarty żebrak, lecz ten żebrak jest jeszcze wyprostowany, z krzyżem wzniesionym do góry. Widok tej świątyni w blasku słońca - to jakby myśliwy zobaczył pięknego starego jelenia w pełnej krasie. Dalej mamy barokowy kościół wzniesiony w latach 1701 do 1715. Ten obiekt pomimo swego wieku nie ma uszkodzeń. To jest oczywiste, przecież służy mieszkańcom parafii świętych apostołów Piotra i Pawła . Ten pierwszy być może służył ewangelikom do końca lutego 1945 roku lub szybciej przestał pełnić rolę świątyni. Może jeszcze żyją osoby, które korzystały z niego. Szkoda, że ten pierwszy zginie z ziemi, a przecież ta wieś mogła być taką małą Krzyżową (Msza Pojednania 12.11.1989 rok, Dolny Śląsk, premier RP Tadeusz Mazowiecki i kanclerz RFN Helmut Kohl, spotkanie się pokoleń Polaków i Niemców). (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


23 listopada 2014 roku - Polowanie na Wdeckim

(...) Idąc spoglądam na zegarek. Za 2 minuty 9. Nagle echo niesie huk wystrzału. Zaraz zrobiło się raźniej. Po chwili padają następne. Doliczyłem się w sumie czterech strzałów. My mogliśmy pokonać gdzieś około 1/4 obszaru lasu, co wskazywało, że to jelenie ruszyły i lisy. Co ciekawe, że wędkarze odzywali się do naganiaczy: "Wyrównać masz jelenie". Może ktoś z nich miał kontakt z myślistwem? (...) Idąc odczuwam zmęczenie. Nareszcie spotykam pierwszego myśliwego. To Krzysztof, ten starszy. Pytam, czy coś widział. Rozkłada ręce, że nic. Dochodzę na linię myśliwych. Jestem ostatnim z naganiaczy. W tym miocie szczęście dopisało Sławkowi. Ma na rozkładzie lisa i cielaka jelenia. Również strzelał brat Waldek do jeleni i Genio do lisa, ale bez skutku. Ciekawostką jest, że każdy słyszał większą ilość strzałów. Ja to kwituję, że nie ma co się sprzeczać, gdyż PKW również miała trudności w podliczaniu głosów. Grześ jako prowadzący wręcza Sławkowi złom, przedtem wkładając ostatni kęs cielakowi. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


11 listopada 2014 roku w Skórczu - Narodowe Święto Niepodległości

Dzień ten dla wielu Polaków jest dniem ważnym. W naszym miasteczku też mamy obchody. W kościele jest msza święta za Ojczyznę. Pan burmistrz Janusz Kosecki pytał się mnie kilka dni temu, czy będzie sztandar z Koła. Potwierdziłem. Już szybciej załatwiałem kolegów myśliwych do pocztu sztandarowego. Dzisiaj skład pocztu to koledzy: Krzysztof Walkowski , Daniel Dworakowski i Sławomir Kukliński. Są to koledzy, którzy najczęściej reprezentują Koło. Idąc do kościoła mijam starszych państwa, którzy komentują brak flak narodowych na budynkach mieszkalnych w Skórczu. Faktycznie, nie wszędzie są one eksponowane. Na górnym parkingu czekam na kolegów. Sprawdzam dolny. Nie widzę kolegów. Po powrocie na górny stwierdzam, że Sławek już jest i skręca drzewiec sztandaru. Witam się z nim i pomagam mu w montażu. Po chwili przyjeżdża Krzysztof. Z niecierpliwością wyglądam za Danielem. Jednak jest. Czekał na dolnym parkingu, gdyż tam się zwyczajowo spotykaliśmy. Daniel mieszka w Starogardzie i jest to dla niego pewne utrudnienie. Nie to co my, na miejscu. Wykonuję im pamiątkowe zdjęcia. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


09 listopada 2014 roku - Hubertus w Barłożnie

Niedzielny poranek 9. listopada 2014 roku zapowiada niespecjalną pogodę. Patrząc przez okno z pokoju widzę mgłę. Nie bardzo… Dziś w Barłożnie mamy naszego "Hubertusa". Zwyczajowo zaczynamy mszą świętą.
Wybieram się razem z kolegą Ryszardem Szumałą, który zabierze mnie sprzed bloku. Ma być około godziny 9:30. Zabieram ze sobą broń, amunicję, odznaczenia łowieckie i dwie świece oliwne. Wychodzę pięć minut przed czasem i jestem zdziwiony, że Rysiu już czeka. W samochodzie są koledzy: Stefan Filbrandt i Marek Raduński. Rozmowa w samochodzie toczy się wokół panującej pogody. Wszyscy narzekamy na mgłę. Tylko Rysiu jest optymistą i twierdzi, że na lesie nie będzie mgły i będzie można polować. Jadąc obok pola państwa Serockich w Barłożnie spoglądam na nie z ciekawością, gdyż te pole upodobały sobie kuropatwy. Być może, że jest w tym gospodarstwie prowadzona hodowla bydła mlecznego i jest uprawiana trawa z motylkowymi na siano jak i na pastwisko, a kuropatwa nie lubi monokultury.
Dojeżdżamy na parking przykościelny, na którym są już koledzy myśliwi i inni uczestnicy mszy świętej. Również są rozstawione budy ze słodyczami, bo 11 listopada przypada odpust parafialny św. Marcina. Witamy się ze wszystkimi kolegami i innymi znajomymi. Odnotować należy, że swą obecnością na mszy zaszczyciła nas pani Monika z córeczką Zuzanną, która słysząc głos sygnałówki otwierała oczy. Być może zostanie w przyszłości Dianą w naszym kole. Przekazuję dwa świece koledze Wojciechowi Furgalskiemu i proszę aby z Wiesiem je przekazali proboszczowi po moim podziękowaniu. Ja z kolegą Wiesiem Jabłonką udajemy się do zakrystii, aby uzgodnić z proboszczem Skwierawskim, że będę chciał przed błogosławieństwem podziękować oraz że kolega będzie grał na sygnałówce. Idąc nie wiedziałem, czy dotrze na mszę kolega Tadeusz Wentowski, który gra na tym instrumencie. W zakrystii był już pan kościelny Robert Groth, szafarz Czarek Laskowski, pani organista i ministranci. Po chwili wszedł ksiądz kanonik Kamrowski, który słuchał spowiedzi przed mszą, witając się z każdym. Po chwili wszedł proboszcz, który wyraził zgodę na moje wystąpienie. Co do grania miał uwagę, że nie, bo jest występ dzieci i to będzie kolidować. Udaliśmy się do świątyni. Co prawda duchowni wyszli szybciej i stało się - Tadeusz zagrał na rogu. Poprosiłem Wiesia, aby przekazał jemu decyzję proboszcza, z tym że w zakrystii pani organista wyraziła aprobatę co do grania na sygnałówce. W sumie udało mi się usiąść, gdyż kolega Pawełek Szreder ustąpił mi miejsca , bo wszystkie ławki były zajęte. Poczet sztandarowy Koła wystąpił w myśliwskich mundurach w składzie: koledzy Krzysztof Walkowski, Daniel Dworakowski i Sławomir Kukliński. Proboszcz podaje, że ksiądz kanonik modli się w intencji Koła Łowieckiego. Przy dźwiękach muzyki i sygnałówki przebiega msza święta. Zdjęcia wykonuje kolega Pawełek, którego o to poprosiłem. Ten kościół w Barłożnie ma szczególną atmosferę. Dotyczy to jego wystroju, jak i specyfiki akustycznej. Co prawda nie powinienem wypowiadać się, gdyż mam słaby słuch. Dobiega końca msza święta i w imieniu kolegów myśliwych dziękuję księdzu dziekanowi i księdzu kanonikowi za sprawowanie mszy świętej oraz wszystkim ich uczestnikom. Wspominam, że 5 listopada 2011 roku też była msza "Hubetrusowska". Podczas mszy Koło przekazuje dar kościołowi. W tym roku planowałem podarować stułę. Jednakże Wiesiu przypomniał mi, że stułę proboszcz już od nas otrzymał . Będąc w sklepie przy katedrze w Pelplinie, wybierając prezent, pochyliłem się nad lichtarzem, ale cena mnie wyprostowała tak, że zobaczyłem świece olejowe, które oglądał ksiądz, który zakupił jedną. Ja zakupiłem dwie. Pomyślałem, że przecież mamy dwóch nowych świętych, byłych papieży, to jest Jana XXIII i Jana Pawła II, i każda ze świec może być ich symbolem. Bo przecież płonąca świeca w kościele oznacza, że Chrystus jest światłością świata. W swym wystąpieniu wspomniałem o nich, że zawsze byli uśmiechnięci. Nam też trzeba uśmiechu na twarzy. Kolega Wiesław i Wojciech przekazali świece proboszczowi po mym wystąpieniu. Proboszcz umieścił je na mensie (ołtarzu). Prezentowały się tak pięknie, że świeca z ołtarza dała lepszy płomień. Nie wiem, czy obawiała się że może dojść do zamiany? :) W ciepłych słowach proboszcz podziękował za dar i życzył nam pomyślności.
Cóż. Po błogosławieństwie opuszczamy kościół i udajemy się do strażnicy OSP Kierwałd, gdzie na placu zaczyna się druga część - zbiórka myśliwych. W czasie jazdy kolega Stefan częstuje cukierkami odpustowymi. Smakują. Cóż, odpustowe!
W pierwszej kolejności odbywa się dekoracja kolegów myśliwych medalami. I tak kolega Krzysztof Walkowski - Srebrnym Medalem Zasługi Łowieckiej, koledzy Janusz Roliński, Jan Kulczyński i Wojciech Furgalski - Brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej. Dekoracji dokonał prezes Antoni Chyła z sekretarzem Marianem Kuźmą. Sygnalista na sygnałówce oznajmił kniei, że mamy odznaczonych. Kolega Jan Kulczyński nie odebrał odznaczenia z uwagi na nieobecność z przyczyn rodzinnych.
Po dekoracji następuje losowanie stanowisk, z tym że narada prowadzących polowanie - łowczego kolegi Henryka Muchowskiego i gospodarza łowiska kolegi Waldemara Kuklińskiego - trwała bardzo długo, coś w rodzaju decyzji na start statków powietrznych w złych warunkach atmosferycznych. Wszyscy myśliwi bardzo się cieszyli z obecności najstarszego myśliwego - kolegi Kazimierza Maleckiego, którego przywiozła wnuczka i go woziła na polowaniu. Kazimierz i ja nie mieliśmy na polowaniu broni z sobą. Ja towarzyszyłem koledze gościowi Ryszardowi Szumale. W polowaniu brali udział stażyści Andrzej Dąbrowski, Przemysław Lewicki i Paweł Manuszewski. Kolega Dąbrowski zaprezentował swojego posokowca. W nagance brały udział również inne osoby, lecz z uwagi na niepodanie nawet imion przez prowadzących, nie mogę napisać kto. W sumie były dwa mioty. Pierwszy przy "młynie" do "gruszy", a drugi od "gruszy" do "Ordona", z tym że po jednej i drugiej stronie rzeczki Jonki. Będąc na stanowisku z niecierpliwością czekaliśmy na strzały, ale dopiero w drugim pędzeniu, dokładnie o godzinie 12:55 padł pierwszy strzał. Na sercu zrobiło się lżej. Pomiędzy 13:02 a 14:04 padły trzy strzały, w tym dwa sztucerowe. Honor, który uratował myśliwych, to pozyskanie lisa przez kolegę Pawełka Szredera. Dobiega końca polowanie. Okazuje się, że jednak zdarzają się pudła. I dobrze. Zwierzyna ma szansę ucieczki. Udajemy się na miejsce zbiórki. Jest pokot. Sygnalista gra sygnały. Ten ostatni najbardziej wszystkim mile wchodzi do ucha - to na posiłek.
W świetlicy rozpoczyna się biesiada. Każdy może porozmawiać o łowach i przyczynach braku zwierzyny w miotach. Na biesiadzie zaszczycili swą obecnością nasi darczyńcy - państwo Dorota i Janusz Pierniccy z Barłożna, którzy przekazali na ręce prezesa upominek. Tradycyjnie serwowane były flaki, pieczony dzik, łosoś wędzony, ciasta pieczone, napoje, w tym herbata i kawa. Jednym z mankamentów był fakt, że podawano napoje gorące w kupkach do napoi zimnych. Początkowo myślałem, że to ze względu na ogrzanie rąk, ale kaloryfery były ciepłe.
Ps.
Porównując do roku 2011 w tym roku była nas taka sama ilość myśliwych. Cieszyć należy się, że na mszy tej było więcej osób. Ciekawostka. Wracając z Rysiem do domu jechaliśmy z Kierwałdu polną drogą do Wielbrandowa. Spotkaliśmy świeże tropy dzików i jeleni. Napotkany rolnik, przy którym żeśmy się zatrzymali ,na pytanie Rysia czy jest zwierzyna odpowiedział: "A śladów nie widzieliście?". Potwierdziliśmy, że tak. Rolnik stwierdził, że dzików jest mniej, a jeleni jest więcej i robią szkody. Rysiu wskazał na mnie i powiedział: "Ma pan tu prezesa". Ja odpowiedziałem, że jako Koło zawsze się dogadamy z rolnikiem odnośnie szkód łowieckich, nie jest tak źle. Rolnik potwierdził, że faktycznie dzików jest mniej, bo nie weszły w szkodę w ziemniaki w tym roku. Pożegnaliśmy i dalej jadąc ponownie napotkaliśmy tropy zwierzyny. Tak to już jest w życiu. Tam, gdzie ma być pewna zwierzyna, to nie ma, a tam gdzie nie powinna być - jest. Takie to uroki łowiectwa.
Antoni
Skórcz dnia 10.11.2014 rok Antoni


03 listopada 2014 roku - Przechodniu pochyl swoją głowę

(...) Niejednokrotnie siedząc na ambonie w łowisku wspominam tych myśliwych, którzy odeszli z naszego Koła. Kiedyś wracając z łowiska w samochodzie z kolegą Zygmuntem wyliczaliśmy tych, którzy odeszli jako myśliwi oraz tych, którzy ze względu na stan zdrowia zrezygnowali z uprawiania łowiectwa szybciej i też odeszli . Tak w sumie uzbierało się ponad dwudziestu kolegów. Jesteśmy zgodni z Zygmuntem, że faktycznie żeśmy się zestarzeli. Udało mi się pewnego razu zrobić zdjęcie ambony myśliwskiej podczas wschodu słońca. Widok ten był tak wspaniały, jak nasze życie gdy przyszliśmy na świat. Rozwijaliśmy się. Przychodzący czas starości - to tak jak zachodzące słońce za las przebija się poprzez drzewa i gaśnie - tak jak życie. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


25 października 2014 roku - Hubertus Pomorski 2014

W sumie dzisiejsza sobota nie różni się od innych sobót poza tym, że dziś przedstawiciele kół łowieckich wraz ze swymi sztandarami mają uczestniczyć w mszy świętej hubertusowskiej w katedrze oliwskiej. Tak mówi komunikat na stronie ZO PZŁ w Gdańsku. Wydanie takiego komunikatu to tylko kłopot dla zarządów kół, gdyż nie ma chętnych do pocztów sztandarowych. Świadczy o tym fakt, że w tym dniu przeważnie każdy myśliwy ma coś ważnego do zrobienia. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


19 października 2014 roku - Zapomniane dokumenty

Dla wielu z nas rodzinne dokumenty przechowywane przez rodziców jak i krewnych niejednokrotnie nie ujrzą światła dziennego, gdyż nikt nie chce ich wertować. Dla wielu to po prostu kupa śmieci, które najczęściej na wsi były zwalane na gromadkę i spalone na podwórku. O dokumentach, które przechowywała babcia pana Piotra Alfuta - pani Gertruda Markowska, dowiedziałem się podczas jednej z wizyt u pana Piotra. Babcia przechowywała pewne dokumenty w drewnianej skrzyneczce, która była owinięta w płaszcz i schowana w szafie. Piotr kilkakrotnie zwracał się do babci, aby pokazała zawartość, lecz zawsze otrzymywał odpowiedź że nie teraz i trzeba uważać, aby komuniści ich nie zobaczyli. Zawartość skrzyneczki czekała na pana Piotra do czasu śmierci babci. Zabezpieczył ją, aby nie znalazła się jako zbędny przedmiot przeznaczony do wyrzucenia. Po otwarciu skrzyneczki okazało się, że babcia przechowywała... (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 września 2014 roku - Jubileusz X-lecia wolierowej hodowli kuropatwy szarej w Rajkowach

Niedziela 28 września 2014 roku dla wielu z nas myśliwych jest niezwykła, gdyż uczestniczymy w niecodziennej uroczystości, jaką są obchody jubileuszu dziesięciolecia wolierowej hodowli kuropatwy szarej w Rajkowach. O godzinie 10:15 spotykamy się na parkingu przed kościołem pod wezwaniem św. Bartłomieja, dokąd przybywają zaproszeni myśliwi. Ja wraz z pocztem sztandarowym składającym się z kolegów: Daniela Dworakowskiego, Wiesława Jabłonki i Sławomira Kuklińskiego reprezentujemy Koło Łowieckie "Łoś" ze Skórcza. Koledzy myśliwi reprezentują w sumie dziesięć kół łowieckich. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


07 września 2014 roku - Zawody Wędkarskie o puchar Prezesa

(...) Grześ potwierdza, że jeszcze mam obejść tak zwane "na mułach", to jest strona jeziora od Zelgoszczy, i czeka na mnie. Pozostaje mi tylko iść dalej. Ponownie trafiam na skoszoną łąkę - ale piękny zapach! Zaraz człowiekowi przypomina się dzieciństwo. Na łące spotykam ślady buchtowania dzików. Cóż o tych dzikach - to koledzy łowiący wieczorem napotykają je przy jeziorze. Trzcina i porośnięte kępy drzew są ich ostoją. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


02 września 2014 roku - Wilki na Kociewiu

Udało mi się dziś, to jest 7 sierpnia 2014 roku, spotkać ze znajomym Markiem Tymińskim, który z relacji kolegi Włodzimierza Szarafina miał możność spotkać się bezpośrednio z wilkiem na Osiedlu Leśnym w Skórczu. Z relacji Marka wynika, że owszem, miał miejsce taki fakt, a było to 24 kwietnia 2014 około godzinny 7:28. W tym dniu zwyczajowo odbywa poranny spacer ze swym psem. W dniu tym, jak zwykle po spacerze, wprowadził psa na podwórko i postanowił wynieść śmieci do pojemnika. Wychodząc furtką na zewnątrz zobaczył biegnącego psa. W pierwszym momencie wziął go za haskiego, lecz opuszczony ogon i brak śladów po obroży nasunęło mu myśl, że ma do czynienia z wilkiem. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


13 sierpnia 2014 roku - Działania wojenne w Wielbrandowie w 1945 roku

(...) Chodząc po lesie napotykamy na tropy jeleni, saren i dzików. Pytam, czy chodził na polowania jako naganiacz. Franek odpowiada, że był za młody, a Niemcy faktycznie polowali na zające - wie to z relacji matki. Jego ojciec próbował łapać zające na sidła, ale efekty były mizerne. Franek stwierdza, że w tym okresie nie było dzików ani jeleni - przyszły kilka lat po wojnie. Głód zmuszał ojca do zakładania sideł. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


04 sierpnia 2014 roku - O tych małych...

(...)Niekiedy po prostu myśliwy myślał że pies z pochodzeniem to wszystko umie i nie trzeba go układać. Przecież do dzisiaj nie radzimy sobie z bezpańskimi psami, a dotyczy to również tych rasowych wyrzuconych z domu, bo się znudziły, tak urosły - a takie miały być małe i piękne. Pamiętam z młodości małe wiejskie pieski, które chodziły za gospodyniami to po wodę do studni, czy towarzyszyły przy kopaniu ziemniaków na obiad, biegnące za wozem z sianem czy zbożem. Zawsze znalazły się podczas rannego czy wieczornego udoju krów na miskę mleka wraz z kotami. Na wiosnę ogrzewały nogi swym paniom siedzącym na ławkach przy domach ogrzewających się w pierwszych promieniach wiosennego słońca. To one szczekaniem oznajmiały przybycie listonosza, czy kominiarza. Nieobcy był widok piesków czekających na majowym przy krzyżu na swych właścicieli. Te małe pieski nie odstępowały na krok wiekowych staruszków - przecież to one informowały, że ktoś idzie po zakupy. Były przypadki, że samotni ludzie rozmawiali z pieskiem, bo nikt z rodziny nie znalazł czasu aby odwiedzić. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


03 sierpnia 2014 roku - XI Festiwal Kultury Łowieckiej Knieja 2014 Sierakowice - 19 lipca 2014 roku

(...) Tak szybko to wszystko leci, że się człowiek nie obejrzy, a tu już mamy XI Festiwal Kultury Łowieckiej Knieja 2014 Sierakowice-Ostrzyce. Zwyczajowo jako koło łowieckie wystawiamy poczet sztandarowy. Jakie z tym są trudności nie będę opisywał. W tym roku poprosiłem Krzysztofa Walkowskiego, Sławka Kuklińskiego, Daniela Dworakowskiego i Wiesia Jabłonkę - z tych osób miał być poczet, w rezerwie miałem być ja. Krzysiowi i Sławkowi coś wypadło, że nie mogli być, z tym że Krzyś załatwił Andrzeja Liedtkie w swe miejsce, a Wiesiu sam zatelefonował, że jest do dyspozycji. Tym razem samochód użycza kolega Daniel. Ruszamy w drogę. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


16 czerwca 2014 roku - Zawody spławikowe o "Tytuł Mistrza Koła" na jeziorze Jelonek

(...) Chciałem przy okazji zobaczyć, czy sarny korzystają z lizawek, które nasze Koło ma z paśnikiem przy jeziorze. Z relacji naszego wędkarza kolegi Kaszubowskiego wynika, że widział dwa wilki w okolicach Jelonka. Idąc ścieżką wokół jeziora widzę ciekawy obraz - przewrócony przez wichurę pień drzewa, z tym że to bobry miały norę pod nim i było osłabione przed wiatrem. Wszędzie widać znaki ich żerowania. Mijam na pomostach wędkujących zawodników. Na jednym z pomostów zauważam zawodnika w pozycji horyzontalnej. Nie przeszkadzam mu, niech odpoczywa. Docieram do lizawek i faktycznie stwierdzam, że zwierzyna nie korzysta z nich. Czy to za sprawą wilków? (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


13 czerwca 2014 roku - Przerwany patrol

13 czerwca 2014 roku mamy zaplanowane wspólne działania na akwenach wodnych ze Strażą Leśną Nadleśnictwa Lubichowo i Policją ze Skórcza. Społeczną Straż Rybacką Koła PZW nr 74 dziś reprezentują kolega Grzegorz Gliniecki, Piotr Laskowski i autor tego reportażu, Straż Leśną komendant Grzegorz Sławny i strażnik Stefan Bugajewski. Nie wiemy kto będzie z policji. Podjeżdżamy do posterunku i, co ciekawe, służbę z nami będzie pełnił st. sierż. sztab Tomasz Walkowski. Pamiętam jak przychodził do posterunku w odwiedziny do ojca Krzysztofa i zawsze rozmawialiśmy na różne tematy. Przy okazji mierzyłem jego wzrost. Przeskakiwał przez rosnące srebrne świerki na terenie komisariatu. Dziś po latach przyszło nam wspólnie pełnić służbę. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


Florian 31 maja 2014 rok

(...) Dziesięć lat temu też brałem udział w takich uroczystościach w Osieku, lecz wypadło to inaczej. Nie wiem jak to się stało, a le pomimo że żona Wandzia mówiła mi, że mam jechać na święto strażackie do Osieka. Skwitowałem wtedy, że święto to jest w niedzielę. Na sobotę miałem zaplanowane zrobienie nęciska w naszym obwodzie łowieckim "Długie" koło Ocypla. Miejsce uzgodniłem z leśniczym Tadeuszem Orzłowskim z leśnictwa Krępka. Orkę miał wykonać kolega Grześ Kolaska swym ciągnikiem. Ja tylko pojechałem po ziemniaki i zboże to kolegi Marka Raduńskiego, które załadowaliśmy na przyczepkę doczepioną do samochodu. Jadąc przez Skórcz zauważyłem, że do remizy w Skórczu idą członkowie orkiestry. Pomyślałem: "Ale w tym Osieku musi być dyscyplina, że robią próbę generalną tak jak w Rosji na Placu Czerwonym". (... )

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


13 maja 2014 roku - Uparta magnolia

(...) Magnolię kupiłem w Hermanowie u pana Hoppe gdzie bardzo miło można było rozmawiać o różach, krzewach. Tam zaopatrywałem się właśnie w róże, krzewy i drzewa, które zdobiły teren przy Posterunku Policji, gdzie mieszkałem. W sumie teren wokół do czasu remontu budynku porastały 23 gatunki roślin. Ja wyprowadzając się przeniosłem kilka roślin, które po uprzedniej akceptacji proboszcza prałata Eugeniusza Stencla znalazły nowe miejsce przy kościele w Skórczu. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


05 kwietnia 2014 roku - Spadochron na Śmierduchu 1945 rok

Kompleks łąk na terenie gminy Lubichowo przy drodze Wda Smolniki nosi nazwę Śmierduch. Być może nazwa związana jest z okresem, gdy jezioro które tam się miało mieścić, zaczęło zarastać i na bagnie wydzielał się gaz błotny. Nie można wykluczyć, że mógł to być siarkowodór, który ma nieprzyjemny zapach i dlatego ta nazwa. (...)

Dziś chciałbym zatrzymać się chwilę nad faktem, że właśnie na tych łąkach na początku kwietnia 1945 roku, gdy Gdańsk był już wyzwolony, miał miejsce zrzut spadochroniarza niemieckiego z Werwolf. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


03 kwietnia 2014 roku - Po 69 latach od bitwy pancernej w Grabowie

(...) W tamtym czasie miał 15 lat i doskonale pamięta okres, kiedy Rosjanie zaczęli zdobywać Grabowo. Samoloty dokonywały nalotów na wieś. W czasie ataku czołgów od strony zabudowań pana Kolaski jeden z tanków rosyjskich (po okazaniu zdjęcia wynika, że był to czołg T 34) wjechał do stajni. Kilka osób wybiegło i chcieli zatrzymać czołg, krzycząc, że tam są ludzie - a w tym czasie było tam 30 osób ukrytych. To nic nie dało. Czołg wjeżdżając zabił czworo ludzi, w tym kobietę, która zginęła pod gąsienicami. Czołg ten zabił też będący w stajni inwentarz. Później, na wskutek trafienia czołgu budynek uległ spaleniu. Pan Jan był z siostrą w domu, a rodzice i reszta rodzeństwa w schronie na polu. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


27 marca 2014 roku - Pożegnaliśmy długoletniego myśliwego Władysława Pietrasa

W dniu 12 lutego 2014 roku pożegnaliśmy w Osieku naszego kolegę myśliwego, emerytowanego leśniczego Władysława Pietrasa. Żegnali go również leśnicy z nadleśnictwa Lubichowo. W kaplicy, kościele i w drodze na cmentarz towarzyszył mu sztandar naszego Koła Łowieckiego.

Władysław Pietras odszedł od nas przeżywszy 87 lat. Przez cały okres swojego życia był związany z lasem.

W marcu 1947 roku podejmuje pracę w nadleśnictwie Sobowidz, gdzie nadleśniczym był Paszek. Po przepracowaniu dwóch lat przechodzi z tym nadleśniczym do pracy w nadleśnictwie Mirachowo. Pierwsze kroki w łowiectwie stawia pod okiem leśniczego Krepskiego, który wprowadza go w tajniki łowiectwa. Leśniczy Krepski to ceniony myśliwy. W leśniczówce hoduje jelenia i inne zwierzęta leśne. Kolega Władysław jkest pojętym uczniem i z tych względów na polecenie nadleśniczego organizuje polowanie na dziki, w którym bierze udział marszałek Rola Żymierski. Wszyscy są zadowoleni z tego polowania, gdyż wypadło znakomicie. Władysław otrzymuje dekret leśniczego w leśnictwie Bojanowo w nadleśnictwie Drewniaczki, jednak na prośbę nadleśniczego Sowy zostaje leśniczym leśnictwa Osiek. W tym to czasie mieszka w szkole w Karszanku, następnie w Głuchym. W kwietniu 1959roku przechodzi do pracy w leśnictwie Cisowa Góra, gdzie pracuje nieprzerwanie do czasu przejścia na emeryturę.

Do Polskiego Związku Łowieckiego wstąpił w 1949 roku. Z tego powodu był najstarszym członkiem PZŁ w naszym kole. W roku 1952 stał się właścicielem własnej dubeltówki, która charakteryzowała się obciętymi lufami. Z tej broni pozyskiwał zwierzynę. Jako środka lokomocji używał tylko roweru. Nierozłącznymi towarzyszami polowań Władysława były psy myśliwskie. Tu należy stwierdzić, że miał rękę do hodowli i szkolenia owych psów. W trakcie swej pracy w leśnictwie Cisowa Góra wielokrotnie brał udział w polowaniach dewizowych jako podprowadzający. Sam miałem możność polować z Władysławem i widzieć pracę jego psów, jak również słuchać jego wspomnień.

Nad grobem w imieniu leśników pożegnał go nadleśniczy nadleśnictwa Lubichowo Bronisław Szneider. Ja żegnałem w imieniu myśliwych Koła Łowieckiego Łoś w Skórczu, którego był członkiem.

Ps. Podczas ceremonii pogrzebowej nad cmentarzem ciągnął klucz gęsi - piękny to znak pożegnanie prawego myśliwego. Zdjęcie po prawej pokazuje miejsce, gdzie ostatni raz stałem z kolegą Władysławem na stanowisku na zborowym polowaniu na Jani.

Antoni
Skórcz dnia 16.03.2014 rok


11 lutego 2014 roku - Na grzybach w 1944

Wielu z nas lubi zbierać grzyby. Jest w tym na pewno jakaś przyjemność. Wiele lat temu było słynne powiedzenie, że jest tyle grzybów, że można kosić je kosą i ładować na wóz konny. W pewnym sensie była to prawda, gdyż wiele miejsc nie było penetrowanych przez grzybiarzy z powodu odległości do pokonania najczęściej pieszo lub rowerem. W dzisiejszym czasie najczęściej podaje się ilość znalezionych grzybów (dotyczy to szczególnie tych szlachetnych jak prawdziwki) w sztukach. Sam kilkakrotnie będąc w łowisku przed zasiadką na ambonie odwiedzam miejsca, gdzie mogę spotkać grzyby. Dotyczy to również miejsc w okolicach Skórcza. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


09 lutego 2014 roku - "Kantakowy most"

Był taki most na rzece Wda we Wdeckim Młynie, gmina Lubichowo, który nazywano "kantakowy most". Ten most doskonale pamiętam z dzieciństwa, gdyż był skrótem do miejscowości Szlaga, Kasparus, Cisiny, Długie i Wdeckiego Młyna. Korzystali z niego mieszkańcy Smolnik, Ziemianka, Wielkiego Bukowca i Zelgoszczy. Prowadziła do niego leśna droga i przed laty można było dojechać do niego od strony Drewniaczek drogą w chwili obecnej o nawierzchni asfaltowej, która prowadzi do szkółki leśnej Drewniaczki. Jechano stale lasem - buczyną, przed leśniczówką Lasek zaczynały się typowe lasy sosnowe. (...) Most ten był oczywiście cały wykonany z drewna, włącznie z przyczółkami. Przejeżdżając po nim wozem konnym miałem uczucie, że on się rozleci. Szczególnie poprzeczne drągi wydawały mi się luźne, jak konie szły nich. Tym mostem transportowano wozami, saniami zboże, siano i drewno. Pamiętam z relacji starszych mieszkańców, że most ten podczas działań wojennych został zniszczony i "ruski" go odbudowali. Ta budowla dość długo służyła ludziom - do czasu, jak uległa dewastacji poprzez jego częściowe spalenie.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


02 lutego 2014 roku - 19 grudnia 1944 roku - strzały w okolicach Smolnik - gawęda Antoniego

(...) Inną wersję tych wydarzeń podała pani Agnieszka i brat Antoni Engler. W tym dniu ojciec ich szybko obudził i kazał się szybko ubierać, bo "Niemcy mogą nas wywozić". Do mieszkania weszli żołnierze niemieccy, którzy zwrócili uwagę - dlaczego oni są ubrani? Ojciec odpowiedział, że tak jest stale, gdyż chcą oglądać dojenie krów i idą szybko rano do chlewa. Ojciec przedtem zauważył samochody przy krzyżu i był pewien, że będą ich wywozić. Smolniki i Ziemianek zostały otoczony przez wojsko Jagdkomando i zaczęli robić rewizję dom po domu. Dziwne, gdyż w tym dniu Niemcy mieli zaplanowane polowanie i ojciec miał iść jako naganiacz, lecz zostało odwołane. Następnie żołnierze zaczęli dokonywać przeczesywania lasów wokół Smolnik w tak zwanym rejonie "Długie Błota", gdzie znajdował się bunkier partyzantów. W przypadku gdy spotkali robotników leśnych podczas prac i partyzanci ukrywali się pomiędzy nimi, nie prowadzili ostrzału. W tym dniu słyszeli strzały i z relacji żołnierzy wynikało, że zastrzelili młodego chłopca. Żałowali że taki młody, dzielny, bronił się do końca. Powtarzali "schade Junge" szkoda chłopca.(...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


25 stycznia 2014 roku - Taki sobie "Jelonek" - gawęda Antoniego

(...) Jezioro to przed lat wchodziło w skład gospodarstwa rybackiego Piotrowo koło Tczewa. Rybaczył na nim pan Karnowski z Ocypla, z tym że w rybaczeniu pomagali mu mieszkańcy Wdy jak i Wdeckiego Młyna. Jezioro w tym czasie nie było udostępnione do wędkowania wędkarzom poza tymi osobami, które uzyskiwały pozwolenia z Piotrowa. Od roku jezioro to dzierżawione jest przez ZO PZW w Gdańsku i przydzielono Kołu PZW w Skórczu. Ja sam to jezioro poznałem szybciej, jak koło nasze otrzymało obwód łowiecki. Pamiętam jak w okresie jesiennym na przelotach siadały gęsi od strony Szlagi. Na jeziorze tym niepodzielnie panowały kaczki krzyżówki, cyranki i łyski. Nieważne było strzelenie kaczki, czy gęsi, ale sam koncert głosów żerujących ptaków był piękny. Wędkarzy spotykało się w tym czasie nielicznych - tych miejscowych, którzy korzystali na zasadzie dziad wędkował, to i ja wędkuje - tak było. Ich łatwo nie było zlokalizować, gdyż jak przychodzili nad wodę to tak, że ptactwo nie reagowało. Tylko unoszący się zapach papierosów "Sport" zdradzał ich miejsce. Legalni wędkarze zwykle swym zachowaniem płoszyli ptactwo, które się podrywało z wody. Cóż, byli to ludzie z miasta. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


15 grudnia 2013 roku - Dzik - gawęda Antoniego

(...) Dzik sforsował strugę i kierował się na kępę świerków. Zapada decyzja, że Piotr z Arkiem mają iść dalej tropem dzika, a Zygmunt z Krzysiem jadą sprawdzić, czy nie poszedł na Smolniki. Okazuje się, że nie ma śladów. Wracają na miejsce, gdzie Arek i Piotr czekają na nich i mówią, że dzik poszedł w prawo, a nie w lewo. Sprawdzają trop i faktycznie - dzik poszedł w świerki, gdzie była kiedyś stara szkółka i kieruje się na leśniczówkę Lasek. Arek i Piotr twierdzą, że tego dzika nie dojdzie się, gdyż on sadzi przez takie duże kłody drewna, wspina się po stromych zboczach. Jak zawsze Krzysiu potwierdza naukowymi określeniami, że ten dzik dostał obcierkę, bo dziwne że do takiego dzika nie mogli trafić. Arek z Piotrem zapewne musieli oddychać podczas strzału i to było przyczyną jego nietrafienia. Piotr skwitował słowami: "Ciekawe co ty byś zrobił Krzysiu na naszym miejscu?" Krzyś stwierdził, że na pewno dzik by leżał i odbierał gratulacje. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


08 grudnia 2013 roku - Wilki!

Dziś podczas polowania na rej. 7 (kasztany) zamiast wyczekiwanych jeleni na polanę wysypała się rodzinna watacha wilków. Najciekawsze jest, że było ich aż 8 sztuk. Kierowały się w kierunku rej. 4 lub 5. Wilki były w bardzo dobrej kondycji. Ciekawe jaki będą miały wpływ na stan zwierzyny w tym obwodzie. Niestety jak to zwykle bywa myśliwy na ambonę rzadko zabiera profesjonalny aparat, więc zdjęcie z komórki przedstawia tylko trop.

Krzysztof Sturgulewski

Pan Krzysztof poinformował nieoficjalnie, że polowanie było udane, wilki myśliwych nie zagryzły, a Czerwonego Kapturka zabrakło :)

04 grudnia 2013 roku - Hubertus w Kasparusie (11 listopada 2013)

Cóż, jednak mamy tego hubertusa w tym roku. Przypada w niedzielę i ma się odbyć w obwodzie nr 282 "Długie". (...) Przybywa również proboszcz radca ze Skórcza ksiądz Ryłko z organistą. Proboszcz wita się ze wszystkimi myśliwymi. Piękny to gest z jego strony. (...) Po mszy zamieniamy kilka słów z kolegami z koła "Kulik". Życzymy sobie obwitych łowów i udajemy się przed remizę OSP Kasparus, gdzie kolega łowczy przeprowadza odprawę wraz z losowaniem. Wyciągam kartkę z numerem20 - czy będzie szczęśliwa to się okaże. Pierwsze pędzenie to "Transformator". W miocie były jelenie, ale poszły bokiem. Kolega Krzysztof Walkowski dwoma strzałami kładzie lisa. Ja widziałem sarnę kozę z koźlakiem. Wśród kolegów zauważa się zadowolenie, gdyż mamy króla polowania. W drugim pędzeniu "babskie". Również widziano jelenie, ale nie wyszły. Cóż - "babskie" trzeba znać, jak pędzić, gdyż jelenie najczęściej cofają się na łachy. Trzecie pędzenie - słynna "jedynka", ale tu już widać że "dowodzenie" prowadzących poszło w las. Ja z Waldkiem Kuklińskim i Wiesiem Jabłonką udajemy się pod "4". Rozstawiam Waldka na rogu łąki, a z Wiesiem idziemy w stronę rzeki. (...)


Kliknij miniaturkę i obejrzyj 7 zdjęć

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


15 listopada 2013 roku - Gawęda Antoniego: Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.

Na początku tego tygodnia otrzymałem dziwny telefon od kolegi myśliwego Ryszarda Szumały, który aktualnie przebywa w sanatorium w Ciechocinku, że za Jeżewnicą na terenie powiatu świeckiego, gmina Warlubie doszło do potrącenia wilka na drodze Osiek-Warlubie. (...)
Wilk należy do rzędu ssaków drapieżnych rodziny psowatych i jest ich największym przedstawicielem. Bytuje w lasach liściastych, iglastych jak i mieszanych pod warunkiem, że są one rozległe i występują w nich trudno dostępne miejsca. Jednym z warunków musi być dostęp do wody - czy to jezioro, strumień lub bagno. Odnotowuje się przypadki pojawienia się wilków w lasach, gdzie dotychczas nie występowały i nie przeszkadza im penetracja ludzi.

Kliknij miniaturkę i obejrzyj 5 zdjęć (autor: Łukasz Rudziński)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


15 listopada 2013 roku - KONKURS DLA MYŚLIWYCH Z KŁ łOŚ!


Aby powiększyć - kliknij
Pierwszy członek Koła Łowieckiego "Łoś" (oprócz Piotra), który zadzwoni pod nr 606282577 i poda rasę psa startującego jako tropowiec w konkursie, otrzyma małe co nieco, ale nie miód!


14 listopada 2013 roku

Pod menu w "Tylko dla myśliwych KŁ Łoś w Skórczu" został zamieszczony:
"Plan pozyskania zwierzyny w sezonie 2013/2014" sporządzony przez Krzysztofa Sturgulewskiego
"Plan polowań zbiorowych na rok 2013/2014 koła Łowieckiego nr 48 "Łoś" w Skórczu" sporządzony Łowczego koła Henryka Muchowskiego, opracowany przez Krzysztofa Sturgulewskiego

Po wpisaniu hasła KLIKNĄĆ przycisk "Kliknij" (zatwierdzenie hasła klawiszem ENTER nie wystarczy).


22 października 2013 roku - Gawęda Antoniego: Wspomnienia Józefa Jurczyka

(...) Józef pamięta, jak brał udział w polowaniach. Przed wojną niemiecki obszarnik Jan Lepszyński z Grabowa, jak wrócił ze szkoły pytał się go, czy pójdzie z nim na polowanie. Oczywiście nie odmówił. Pamięta, że Niemiec dał mu siatkę do zabitych kuropatw, gdzie mieściło się około 20 sztuk. Chodzili po polach, gdzie rosły ziemniaki, buraki i brukiew. Niemiec miał dwa psy, które okładały pola, z tym że jak natrafiły na kuropatwy, to robiły stójkę. Dopiero na komendę "naprzód" wyciskały kuropatwy, które wzbijały się w powietrze. Obszarnik strzelał śrutem celnie - spadało po cztery, pięć i nawet sześć kuropatw. Józef nie podnosił wszystkich kuropatw. Pamiętał gdzie upadły pod drzewem i po nie przychodził wieczorem, dlatego też rodzina znała smak kuropatw. Pamięta również polowania takie główne - na zające, które odbywało się zawsze 16 grudnia - w dniu urodzin żony obszarnika Lepszyńskiego i przyjeżdżało około 40 myśliwych. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


28 września 2013 roku - Spotkanie Kół Łowieckich i Msza Św. Hubertusowska w Rajkowach

   Kliknij i obejrzyj 21 zdjęć

W dniu 28 września br. delegacja naszego koła udała się do starej wsi kociewskiej Rajkowy w gminie Pelplin, aby wziąć udział w spotkaniu myśliwskim. Zaproszenie na tę imprezę otrzymałem od kolegi Zdzisława Kamienieckiego, którego działalność opisałem w gawędzie "O hodowli kociewskich kuropatw" oraz w oparciu o Komunikat nr 9/ Komisji Kultury Łowieckiej przy ORŁ w Gdańsku, Koła Łowieckiego Szarak Tczew i w w/w. W sumie na tą imprezę z naszego KŁ Łoś w Skórczu pojechało pięciu kolegów. Poczet sztandarowy w składzie: Daniel Dworakowski, Sławomir Kukliński i Wiesław Jabłonka oraz nas dwóch, to jest Zygmunt Kukliński i ja. W sumie zebranie naszej piątki przebiegało bez zakłóceń. Co prawda Wiesiu nie był pewny, czy Antoni o nim będzie pamiętać, bo co prawda ostatni był zabierany do samochodu, lecz jechał z nami.

Trasę z Kierwałdu do Rajków przejechaliśmy dość szybko. Wiesiu zapewniał nas, że wie w którym miejscu znajduje się kościół. Po dojechaniu zatrzymujemy się na przykościelnym parkingu. Poczet sztandarowy rozwija sztandar. Ja w tym czasie witam się z łowczym koła Szarak kolegą Janem Mazurowskim. Dziękuję mu za zaproszenie. Jasiu kwituje to z uśmiechem, że "przecież Antoni zawsze mówiłeś o integracji kół kociewskich". Jeszcze uściski dłoni z prezesem Mariuszem Nagórskim, z innymi kolegami i udajemy się do świątyni. Kościół znajduje się na małym wzniesieniu. Okala go cmentarz. Przed kościołem ustawiają się poczty sztandarowe: gospodarza uroczystości KŁ Szarak z Tczewa, Knieja z Tczewa oraz Łoś ze Skórcza. Bez swych sztandarów uczestniczą członkowie kół: Kociewie z Rudna, Głuszec z Kartuz , Kormoran z Gdyni i Lis z Czerska. Wchodzę z innymi uczestnikami do kościoła. Jest to gotycki kościół pw. Św. Bartłomieja zbudowany w XIV wieku, przebudowany w XVII wieku, w obecnym kształcie od 1721 roku. Piękne barokowe wnętrze kościoła robi na mnie wrażenie. Punktualnie o godzinie 17ej rozpoczyna się msza święta hubertusowska, którą celebruje miejscowy proboszcz ks. kanonik Jerzy Kryger. Miłym akcentem jest wprowadzenie sztandarów do świątyni przez celebranta uroczystości. Oprawę muzyczną zapewnia pani organista Stefania Wilczewska i rodzinny zespół muzyczny Kroskowskich z Kościerzyny - senior Kazimierz z synem Karolem. Włączam dyktafon, chcę utrwalić na nośniku nabożeństwo. Gospodarz uroczystości kolega Zdzisław Kamieniecki wita uczestników mszy świętej, w tym członka Naczelnej Komisji Łowieckiej Kazimierza Kroskowskiego, przewodniczącego Komisji Kultury Łowieckiej przy ORŁ w Gdańsku Ryszarda Mazurowskiego, przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Michała Laska, poczty sztandarowe i wszystkich uczestników mszy świętej. Podkreśla, że spotykamy się w innych okolicznościach, gdyż często jesteśmy widziani podczas polowań, budowy urządzeń łowieckich, a dziś uroczyście w mundurach myśliwskich towarzyszą nam sztandary kół łowieckich, jak i muzyka myśliwska. Chcemy podczas tej mszy świętej podziękować Bogu za pomyślną 10-letnią hodowlę kuropatwy, którą prowadzi ZO PZŁ w Gdańsku z KŁ Szarak Tczew. W tym starym kościele pięknie brzmią organy, migoczą płomieni świec ołtarzowych, pachnie kadzidło i rozlegają się głosy najmłodszych uczestników mszy świętej, dla których to przebieg mszy jest odbierany jako zdarzenie się z czymś innym. Przecież oni też chwalą Boga, jak to mówi mój znajomy proboszcz, tylko inaczej- swym szczebiotem. Ten maluch siedzący obok nas zwrócił uwagę na muzykę w wykonaniu zespołu Żurawie z Kościerzyny. Rozpoczyna się liturgia słowa. Pierwsze czytanie przypadło koledze Ignacemu Stawickiemu. Dziś XXVI niedziela zwykła i celebrant odczytuje słowa ewangelii wg św. Łukasza 16, 19-31. Podczas kazania ksiądz wskazuje, że my myśliwi i leśnicy mamy możność przebywania w najpiękniejszej świątyni stworzonej przez Boga, jaką są polskie lasy. Drzewa w tych lasach, ptaki i zwierzęta są kapłanami w tej świątyni. "Wy myśliwi i leśnicy gwarantujecie trwały i zrównoważony rozwój przyrody jakim są lasy. Dziś w liturgii wspominamy św. Huberta - patrona myśliwych i cieszę się, że mogę dziś w tej świątyni sprawować tą mszę świętą w intencji myśliwych. Przeciwieństwem myśliwego jest kłusownik, który nie przestrzega etyki łowieckiej. Myśliwy zaś, to ten, który jest zatroskany o zwierzynę gdy są duże mrozy i duże opady śniegu, aby zwierzyna przeżyła ten trudny okres. Bo przecież jesteście odpowiedzialni za zwierzęta i ptaki przed Bogiem. Cieszcie się z waszego hobby i przynależności do kół łowieckich. Będzie to prawdziwa nobilitacja, którą swym postępowaniem i życiem będziecie potwierdzać. Niech wasz patron zawsze ma was w opiece i z polowań wracajcie cali i zdrowi - tego z całego serca życzę. Dzielcie się z bliźnimi pozyskaną zwierzyną zgodnie ze słowami dzisiejszej ewangelii". Prośby do Chrystusa, w tym za zmarłych myśliwych, odczytał kolega Ignacy. Dary do ołtarza poniosło dwóch myśliwych: Jan Mazurowski i Leszek Meler. Wzruszający widok był, jak sztandary salutowały podczas podnoszenia i ofiarowania. W trakcie mszy pięknie brzmiały dźwięki gitary i śpiew Barki w wykonaniu kolegi Zbigniewa Formeli. Kolega Ignacy odczytał modlitwę do św. Huberta. Proboszcz stwierdził, że pierwszy raz w tym kościele odbyła się msza z udziałem gitary i oprawy muzycznej myśliwskiej. Szczególne słowa podziękowania skierował do swego parafianina kolegi Zdzisława Kamienieckiego za zorganizowanie takiej uroczystości. Podziękował pocztom sztandarowym i wszystkim uczestnikom tej mszy. Dziękował za dar ołtarza złożony przez myśliwych. W imieniu Zdzisława Kamienieckiego zaprosił wszystkich na biesiadę do szkoły. Kolega Ryszard Mazurowski podziękował kanonikowi za misterium mszy świętej i możliwość spotkania się w świątyni, za słowa skierowane do nas myśliwych i osób nie związanych z łowiectwem, odzwierciedlające znaczenie polskiego myśliwego w przyrodzie ojczystej. Wręczył książkę "Myśliwskim tropem…"' wydaną przez Koło Łowieckie Szarak w Tczewie z okazji 65 - lecia tegoż koła. Jest to praca zbiorowa pod redakcją Józefa M. Ziółkowskiego. Proboszcz podkreślił, że w 47ym roku kapłaństwa dopiero pierwszy raz odprawił mszę w intencji myśliwych i leśników. Podkreślił, że drewno ma wielkie znaczenie w gospodarce i jeśli by z kościoła wynieść wszystko, co drewniane, to by pozostały same mury. Ołtarze barokowe, rokokowa ambona, sufit wykonany z drewna w 1701 roku, gdzie zakup desek do jego wykonania wsparli rodacy z Chicago… Widać dobrze szerokość strugów. gdyż deski te były heblowane ręcznie przez stolarzy. Cenny materiał - drewno - to dar Boży. Boże błogosławieństwo kończy uroczystą mszę hubertusowską w 90-lecie powstania PZŁ. Na koniec jeszcze muzyka myśliwska i końcowy akord w wykonaniu Zbyszka Formeli - wykonanie Czarnej Madonny przy akompaniamencie gitary. Po wyjściu z kościoła jeden z mężczyzn zapytał się mnie skąd był trzeci sztandar. Odpowiedziałem z dumą: "To Łoś - ze Skórcza!" Po spakowaniu sztandaru udajemy się samochodem do szkoły na biesiadę. Koledzy świetnie przygotowali stoły do biesiady , ustawili je w kształcie podkowy. Siedzieliśmy blisko młodzieżowej orkiestry dętej z Łapalic koło Kartuz, która koncertowała dzięki koledze Józefowi Cybuli. Jej pierwszy utwór to pieśń "Witaj Polsko". Wielkie słowa uznania dla orkiestry i pana dyrygenta. Po występie orkiestry dętej był występ orkiestry Żurawie - Kazimierz i Karol Krosowski muzyka i sygnały myśliwskie. Muzykowanie śpiewem przy akompaniamencie gitary zakończył Zbyszek Formela. Wszystkie występy uczestników zostały nagrodzone oklaskami. Wszelkie serwowane posiłki były bardzo smaczne, nie mówię o głównym daniu jakim był pieczony dzik. Miałem możność siedzieć obok proboszcza kanonika. Wspaniały człowiek. Był zadowolony z odprawionej mszy, kontaktu z myśliwymi. Każdy z nas: Zygmunt, Wiesiu, Daniel, Sławek, jak i ja byliśmy pod wrażeniem organizacji tej uroczystości. Koledzy z Szaraka pokazali, jak można zrobić taką fetę. Jak widać wiek 65 lat - to doświadczenie.

Szczególne słowa uznania kieruję do kolegi Zdzisława Kamienieckiego za jego wkład w rozwój hodowli kociewskiej kuropatwy. Dzięki Tobie nie tylko myśliwi, ale i inni miłośnicy przyrody mogą zobaczyć bytującą na polach kuropatwę.

Wykonałem kilka zdjęć jak i kolega Zdzisław Kamieniecki przesłał mi również zdjęcia. Warto zobaczyć.

Antoni

19 września 2013 roku - Gawęda Antoniego: Wybuch II Wojny światowej według relacji pana Jana Włocha z Osiecznej.

Pan Jan we wrześniu 1939 roku miał jedenaście lat. Pamięta doskonale te czasy. Ojciec przed wojną pracował na poczcie w Śliwicach jako listonosz. W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku miał dyżur na poczcie. Nad ranem rozdzwoniły się telefony i kazano mu zbudzić naczelnika poczty i przekazać hasło "zieloni zmobilizowani". Ojciec niezwłocznie obudził naczelnika, któremu przekazał treść hasła. Naczelnik po przyjściu do urzędu wydał mu następujące polecenie: "Panie Włoch proszę rozbić skrzynkę". Po rozbiciu skrzynki naczelnik na podstawie będących w niej dokumentów stwierdził, że jest wojna. (...)

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


14 września 2013 roku - Gawęda Antoniego: Wybuch II Wojny światowej oczyma mieszkańców Smolnik.

W trakcie jazdy samochodem na trasie Wda-Skórcz dowiedziałem się od pani Hanny Bonna ze Skórcza, że jest w posiadaniu wspomnień swej ciotki siostry Augustyny, która wspomina okres wojny, okupacji jak i wyzwolenia. Te wspomnienia mi udostępniła. Przeczytałem je z wielkim zainteresowaniem. Choćby tę o Jej ojcu Antonim Englerze zatytułowaną "Nasz Ojciec". Pozwolę sobie zacytować fragment:
"(...) Wujek został pilnować jeszcze domu, dopiero wieczorem przyjechał rowerem. Po drodze stale towarzyszyły nam samoloty i strzelały, ale jakoś cało dojechaliśmy do Smolnik. Tu ludzie też się pakują i chcą gdzieś uciekać. To złodzieje narobili między ludźmi popłochu by uciekali, a oni będą mogli swobodnie grabić. U Orłowskich młócili maszyną i z samolotów zaczęli strzelać i Nagórski został poraniony.(...)"...

Kliknij miniaturkę i obejrzyj 13 zdjęć

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


30 sierpnia 2013 roku - Gawęda Antoniego: Wspomnienia Bolesława Markowskiego z pierwszych dni wojny w rodzinnej wsi Wda

Dla nas, roczników powojennych, wydarzenia tych lat nie są nam obce. Przecież każdy z nas uczył się historii, a w tym szczególnie okresu wybuchu II wojny światowej. Szkoda tylko, że nie bezpośrednio z relacji uczestników tych walk, ale najczęściej czytając książki osób, które walczyły w tym czasie z niemieckim najeźdźcą.

Świadkiem tych wydarzeń jest pan Bolesław, z którym spędziłem czas na wspomnieniach z tych lat, jak również odwiedzinach miejsc związanych z tamym czasem. Towarzyszył nam jego siostrzeniec - leśniczy Zenon Alfut z Zajączka. W poprzednich gawędach wspominałem jakim chłopakiem był Bolesław - pełnym werwy i energii. Jest młodszy o cztery lata od Kostka ze Smolnik. Mieszkał przy szkole we wsi Wda, przy rozwidleniu dróg(...)

Kliknij miniaturkę i obejrzyj 6 zdjęć

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


15 sierpnia 2013 roku - Gawęda Antoniego: Wycieczka do Osia, Tlenia i Śliwic

Dziś, w czwartek 15 sierpnia, wybieramy się (...) do Tlenia. Zapowiadam swoim paniom, że pojedziemy drogą, którą w końcu sierpnia i początku września 1939 roku poruszali się uciekinierzy z domów jak i jednostki WP wchodzącej w skład 27 Dywizji Piechoty, które maszerowały w kierunku Świecia. (...)
Wykonuję zdjęcie tablicy pomnika profesora Alfonsa Hoffmana - twórcy pomorskiego systemu elektroenergetycznego, budowniczego elektrowni wodnych w Gródku i Żurze. Nie zapominam o zrobieniu zdjęcia myśliwego z drewna - zawsze to kolega, pomimo że w drewnie. (...)

Kliknij miniaturkę i obejrzyj 10 zdjęć

Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


05 sierpnia 2013 roku

Do albumu "Okolice Opalenia" dodano 7 zdjęć

Na youtube.pl można posłuchać odgłosów:
- mew znad Wisły w okolicach Opalenia (https://www.youtube.com/watch?v=0eQ3D5G-CAc&feature=youtu.be)
- ptaków leśnych w okolicach Opalenia (https://www.youtube.com/watch?v=b1LXoAYmVJk)
nagranych 16 czerwca 2013 roku przez pana Antoniego Chyłę


20 lipca 2013 roku - Kaszubski Przegląd Sygnałów Myśliwskich i Muzyki Myśliwskiej - Sierakowice 2013

Dziś mamy jechać do Sierakowic na mszę świętą. Cóż, jak zwykle pojazd ma podstawić Czesław Krocz. Trudno jednak było skompletować poczet sztandarowy - a to jeden pracuje, a to urodziny matki, a to przygotowanie do żniw. Samemu przyjdzie być w poczcie sztandarowym. Co prawda Wiesiu Jabłonka obiecał, że się postara uczestniczyć. Będzie to dla mnie wybawienie. (...)
Szczęśliwie docieramy do Sierakowic. Parkujemy na parkingu. Tu stwierdzam, że nie mam sznura galowego, ale myślę że w tym tłoku nikt nie zauważy. Udajemy się na miejsce w pobliżu papieskiego ołtarza. Na chodniku spotykamy prezesa Okręgowej Rady Łowieckiej w Gdańsku kolegę Marka Górskiego, który nas serdecznie wita i mówi, że tu pozostanie i będzie wszystkich kierował na miejsce. Jesteśmy jednym z pierwszych pocztów sztandarowych.(...) Kliknij miniaturkę i obejrzyj 4 zdjęcia
Ciąg dalszy w "Gawędach Antoniego"


07 lipca 2013 roku - gawęda "Pamięć o harcerzach"

(...) Harcerze z Grudziądza, Torunia i Bydgoszczy odpoczywali na obozach we Wdeckim Młynie w okolicach "Olszek". Pan Bolesław odwiedzał ich i przebywał z nimi. Przypadło mu w udziale rozpalanie ognisk podczas apelów wieczornych na tych obozach. Harcerze pływali w rzece na czas na określonych odcinkach, prowadzono musztrę, rozbrzmiewały komendy - było można odczuć przygotowania do wojny. Harcerzom wpajano patriotyzm, umiłowanie ojczyzny. Panu Bolesławowi te wartości wpajał kierownik szkoły Franciszek Sagan. Jeszcze dziś pan Bolesław zarecytował mi: "Jeszcze Hitler będzie wisiał do góry nogami,(...)
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

29 czerwca 2013 roku - gawęda "Wspólna kontrola"


Kliknij i obejrzyj 6 zdjęć
Wstaję szybciej, przed piątą, gdyż dziś jesteśmy umówieni ze Strażą Leśną Nadleśnictwa Lubichowo na wspólną kontrolę akwenów wodnych naszego Koła Wędkarskiego nr 74 w Skórczu.(...)
Jedziemy nad jezioro Jelonek. Strażnik Mirek w leśnictwie Wdecki Młyn kontroluje książkę zgłoszeń myśliwych z Koła Łowieckiego "Łoś" w Skórczu. Nikt nie odnotował swego pobytu w łowisku. W trakcie kontroli jeziora Jelonek na jednym ze stanowisk wędkarz ma branie. Wyciągam aparat i robię kilka zdjęć. W podbieraku ląduje okoń. I jak tu nie mówić, że kontrola przynosi szczęście. Dziwne tylko, że na Jelonku poza dwoma perkozami nie widzimy innego ptactwa wodnego. Cóż, nie jest tajemnicą, że na tym jeziorze mamy norkę amerykańską i to ona robi spustoszenie wśród ptactwa. Dotyczy to okresu znoszenia jaj jak i wylęgu. Bez ingerencji człowieka to krwiożercze zwierzątko nie odpuści. A przecież przed laty norka wychowała młode nie gdzie indziej, tylko w skrzyni, gdzie były chowane wiosła i kotwice do łodzi Koła. Należy akceptować tylko rodzimą wydrę, która tu występuje, jak również i w niedaleko płynącej rzece Wdzie. Z wydrą w tym rejonie mam dwa wspomnienia.(...)
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

26 czerwca 2013 roku - gawęda "Trzeci raz po kuropatwy w Rajkowach"


Kliknij i obejrzyj 7 zdjęć

(...)Dziś ja i Zygmunt wybieramy się do Zdzisława, aby odebrać 100 sztuk kuropatw do introdukcji. W sumie to trzeci rok z rzędu jedziemy po nie. Poruszamy się trasą Barłożno- Kierwałd-Gąsiorki. Cóż, należy odnotować nową nawierzchnię drogi wykonaną w miejscu starej - chwała włodarzom gminy Morzeszczyn. Były tam naprawdę duże ubytki w jezdni, co prawda jeszcze nie do wpisania do księgi Guinnessa. Jadąc wspominamy z Zygą dawne czasy, kiedy u niego na gospodarstwie była woliera do odchowu bażantów. Był to rok 1979, kiedy hodowla bażantów była dotowana przez państwo - był to okres prosperity introdukcji.(...)
Zatrzymujemy się przy polu Gniewkowskiego, gdzie rośnie lucerna. Postanawiamy tu wypuścić kuropatwy. Zygmunt wyjmuje pierwszą skrzynkę, ja uruchamiam aparat - chcę utrwalić ten moment. Zyga mówi, że są one lotne - część idzie w powietrze. Widok jest naprawdę piękny, tylko łopot skrzydeł. Część po wyjściu zaczyna się nawoływać, rozchodzi na pole Waldka Ciesielskiego i Waldka Kuklińskiego. Jedziemy dalej (...)
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
23 czerwca 2013 roku - gawęda "Druga wizyta w Opaleniu"

(...)Podczas jazdy mamy możność oglądać bardzo stare odmiany drzew owocowych, które przetrwały mimo różnych okresów prosperity nowoczesnych odmian. Stare jednak okazało się wytrzymałe. Szkoda, że nie można zatrzymać się przy jakimś ogrodzie w którym można by się zapoznać ze starymi odmianami jabłoni, czereśni czy śliw. Myślę, że włodarze gminy czy starostwa mogą wysupłać jakieś pieniądze na ten cel i właściciel takiego sadu udostępniłby go do zwiedzania odwiedzającym te okolice. (...)
Dojeżdżamy do rozwidlenia dróg, skręcam w prawo i dojeżdżam do tablicy "Rezerwat przyrody". Pozostawiamy samochód i udajemy się na zwiedzanie rezerwatu. Odwiedzamy starą lipę drobnolistną. Robię paniom zdjęcie i wędrujemy do pomnika twórcy projektów wałów ochronnych i innych projektów hydrotechnicznych Gotllieba Schmida. Na jednej z tablic Oliwia odnajduje dwa otwory. Sądzę, że to są ślady po ostrzale wojsk rosyjskich. Po lewej stronie w oddali mamy Wisłę. Teren ten upodobały sobie dziki, gdyż widać ślady buchtowania, a jest to las z przewagą dębów i buków, śladowe ilości sosny, grabów i innych drzew.
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

18 czerwca 2013 roku - 90-lecie Polskiego Związku Łowieckiego

W tym roku w całym kraju trwają obchody 90-lecia PZŁ. Odbędą się różne uroczystości na szczeblu centralnym jak i lokalnym. Prezentować będziemy dorobek związku, a jest on bardzo pokaźny. W sumie wydawałoby się. że mamy się czym pochwalić. Na pewno tak jest, ale jaki obraz łowiectwa prezentujemy społeczeństwu - to zależy od nas - szeregowych członków.

Część uroczystości łowieckich odbywa się w dużej odległości od miejsca zamieszkania i sam dojazd sprawia kłopot. Można stwierdzić, że na imprezach tych zbyt dużo nas nie uczestniczy - chodzi o występowanie w mundurze myśliwskim. Wielu tłumaczy się tym, że brak czasu nie pozwala na udział w tych uroczystościach nie mówiąc, że uważa mundur łowiecki za zbędny. Często się słyszy: "nie mam czasu na polowanie, a co dopiero na udział w uroczystościach".

Forma pokazania dorobku łowieckiego dla społeczeństwa jest możliwa na wszelkiego rodzaju uroczystościach na terenie miasta czy gminy. Mała wystawa łowiecka połączona z degustacją dzika na pewno zostanie zaakceptowana! Problemem jest tylko zwiezienie trofeów łowieckich i ich odwiezienie kolegom. Największy problem to zaangażowanie się w pracach na rzecz wystaw łowieckich. W rozmowach wszyscy wspominają że to się zrobiło, tamto - lecz w sumie jakby zapytać niektórych - co konkretnie zrobił na rzecz łowiectwa, to by się musiał głęboko zastanowić. Mamy kilka osób w kol, które nigdy nie odmówią wszelkich prac. Mimo, że mają odpracowane dniówki pracują nadal mówiąc, że to ostatni raz. A ile to tych ostatnich razów było... A mamy również takich, co to nawet nie chcą zajrzeć do lizawki, czy jest w niej sól.

W ciągu kilkunastu lat miałem możliwość obserwacji łowiectwa. Lizawki były zawsze. Co prawda sól mieszano z gliną, ale zawsze pozostawała głównym składnikiem. Dziś mamy piękne kostki soli. Uprawa poletek, zaprzęgi konne, zbiór siana i wywóz karmy w paśniki wozami konnymi lub zimą saniami (na Kociewiu mówiło się psy), konie ciągnące sanie z paszą, sianem, snopówką, burakami... W mrozie z chrap koni wydobywająca się para... To były widoki! Cóż... Czas płynie... Dziś ciągnik, samochód terenowy z przyczepką - tak rozwozi się karmę. A były przypadki, że trzeba było nosić buraki pod paśnik w kipach (kosze dużych rozmiarów wykonane z wikliny, posiadające dwa uszy do noszenia) lub siano na plecach. Dziś mamy dyskusję "a czemu tam paśnik? Tam nie można dojechać!" Nie mówię już o nadrzecznych łąkach, które były wykaszane. Dziś zarastają - nie ma bydła.

"Łowiec Polski" - miesięcznik myśliwych zmienił swą szatę. Wypiękniał. Pojawiła się konkurencja - "Brać Łowiecka". Jest też pismo myśliwych ziemi słupskiej, koszalińskiej i gdańskiej "Echo Pomorskiej Kniei". A tak nie dawno trzeba było podawać do zarządu wojewódzkiego ile prenumeruje się egzemplarzy "Łowcy Polskiego". Czytelnictwo prasy łowieckiej maleje. Być może na to ma wpływ Internet. Jednakże drukowanym czasopismem może zainteresować się inna osoba, nie myśliwy, przecież nie wszyscy mieszkamy w indywidualnych domach.

Dobrze, że ukazały się okolicznościowe znaczki z okazji 90-lecia PZŁ szczebla centralnego i Zarządu Okręgowego w Gdańsku. Niektóre wylądują na kapeluszach kolegów, natomiast część skwituje: "a po co oni wydali takie znaczki?! do zobaczenia na następnym jubileuszu".

Ma się ukazać monografia łowiectwa gdańskiego, która winna się znaleźć w bibliotece każdego myśliwego.

Antoni


10 czerwca 2013 roku - gawęda "Pomniki przyrody"

(...)Nagle zauważa po lewej stronie piękne drzewo. Mówi, aby się zatrzymać, co niezwłocznie czynię. Podchodząc do drzewa stwierdzam, że to piękny kasztanowiec zwyczajny, który może dorastać do 40 metrów wysokości. Wspólnie go podziwiamy. Wykonuję kilka zdjęć. Szukam tabliczki z napisem "Pomnik Przyrody" - nie ma. Próbujemy z Wandzią obłapać pień drzewa - nie dajemy rady. Idę do samochodu po taśmę 3 metrową. Na wysokości pierścienicy (na wysokości 130 cm od podłoża) mierzymy obwód. Brakuje miary! Wychodzi na to, że kasztanowiec ma w obwodzie 416 cm!...
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

09 czerwca 2013 roku - gawęda "Drugi dzień po wyzwoleniu Smolnik"

(...) Kostek był najmłodszy w tej grupie. Na salę wszedł żołnierz, który oświetlał twarze lampką elektryczna, jakby go szukał. Zatrzymał się przy Kostku. Kazał mu wstać i iść z nim. Na pytanie Kostka: dokąd? Odpowiedział, że do komendanta. Poszli na piętro i tam zaczęły się przesłuchy: dlaczego nie jest w wojsku, dlaczego chodził na ćwiczenia folk szturmu i strzelał do Rosjan. Kostek wszystkiemu zaprzeczał. Później uwarzył sobie, że zapyta się kto go widział w Osieku. Niech przyprowadzą tego człowieka, co go widział. Kiedy spytał, komendant odpowiedział, że przyprowadzi tego człowieka i w tym momencie Kostek dostał pięścią w twarz tak, że spadł ze stołka i przewrócił stół. Otrzymał kilka ciosów w twarz tak, że był zalany krwią...
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

26 maja 2013 roku - Gawęda "Rogatywka"

"Polska wojskowa czapka z daszkiem i kwadratowym denkiem" - tyle Słownik Języka Polskiego z 1981 roku PWN. W sumie to tylko nakrycie głowy.
Ja z samą rogatywką spotkałem się mając sześć lat. Pamiętam pana Władysława Nogę ze Smolnik, który nosił wojskową rogatywkę. Była ona wykonana z zielonego, sukiennego materiału. To nakrycie głowy towarzyszyło mu podczas prac polowych i w czasie prac koniem w lesie. Nieraz spoglądałem przez okno z klasy szkoły w Smolnikach...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"


13 maja 2013 roku - Gawęda "Sami zobaczyć"

Dziś w naszym miasteczku Skórczu ważne wydarzenie. Otwarcie miejskiego parku i obchody 110-lecia istnienia OSP Skórcz połączone z powiatowymi Dniami Strażaka. Miało być burzowo, ale się utrzymało i poza kilkoma kroplami święconej wody, które podczas święcenia parku spadły na ziemię, nie było żadnych opadów. Pan burmistrz w swym wystąpieniu wskazał, że w sumie pozyskaliśmy kilka gatunków roślin, które swym wyglądem upiększą park. Na pewno tak będzie, ale myślę że w trakcie tej przemowy nasze dwa dorodne czerwone buki bardziej poczerwieniały...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

Kliknij miniaturkę i obejrzyj 16 zdjęć

12 maja 2013 roku - Gawęda o krowach i serach


W dniu dzisiejszym z Waldkiem Kuklińskim udajemy się do wsi Kamionka na szacowanie szkód łowieckich miejscowych rolników. Szkody te wyrządziły dziki na łąkach przy jeziorze Udzierz (rezerwat przyrody w gminie Osiek). Jadąc ze Skórcza przez Barłożno, Mirotki, Starą Janię, Leśną Janię, Rynkówkę, Kamionkę, Lisówek nie napotykamy na pasące się bydło. Po prostu już nie ma tego bydła jak przed laty. Nie ma już mleczarni w Barłożnie i Smętowie. Zlewnie mleka zaadaptowano na budynki mieszkalne...
A przecież nie tak dawno temu codziennie w "piątek i świątek" dostarczano mleko do zlewni i mleczarni. Nie kto inny jak Pan wozak odbierał mleko w kanach (bańkach - blaszanych naczyniach) od rolnika...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
27 kwietnia 2013 roku - gawęda "Po 68 latach tymi samymi drogami"

Postanawiam się udać do Pana Konstantego Grabana, aby z nim powspominać stare czasy - dokładnie jego drogę, jaką odbył z żołnierzami niemieckimi w końcu miesiąca lutego 1945 roku.
Jadę ze Skórcza drogą leśną obok cmentarza wojennego za stadionem miejskim. Nie jestem pewien, czy jest Pan Kostek (tak mówią w Smolnikach na Pana Konstantego) zdrowy, gdyż zdrowie ostatnio u niego szwankuje...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
20 kwietnia 2013 roku - gawęda "Mokry jeleń byk"

Było to na pewno w 2010 roku. Miałem odstrzał na jelenia byka w I klasie wieku na "Wdeckim". Jak sobie przypominam, był to miesiąc wrzesień. Wspólnie z Arkiem Kubickim (dotychczas nie zawsze używałem nazwisk w swych opowiadaniach, lecz koledzy mieli uwagi że pewne imiona myśliwych się powtarzają i mam używać nazwisk) wybraliśmy się w łowisko...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
14 kwietnia 2013 roku - gawęda "Na ryby"

Dziś, wspominając lata wstecz, trudno mi powiedzieć, kiedy zaczęła się moja przygoda wędkarska. W dzieciństwie nie miałem daleko nad wodę. Jeziora leżały w odległości kilometra i dwóch od leśniczówki, gdzie mieszkałem. Były trzy leśne, bezodpływowe. Specyficzne dla nich było to, że miały trudne dojścia do linii brzegowej. Idąc po kobiercu mchów zostawiało się wgłębieniu, które od razu wypełniało się wodą i nogi robiły się mokre. W nagrodę obserwowało się rosnące żurawiny, które w niektórych przypadkach dotrwały do wiosny i można było wtedy je smakować, gdyż jesienią jeszcze nie dojrzały i nie zbierały ich kobiety z okolicznych miejscowości...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
08 kwietnia 2013 roku

Na portalu Kociewiacy.pl 08 kwietnia 2013 roku opublikowano gawędę pana Antoniego Chyły "Drogi życia" (kliknij TUTAJ, aby przeczytać) Zachęcamy do przeczytania.


29 marca 2013 roku - gawęda przed Wielkanocą, czyli o świniobiciu na Kociewiu

Dziś dla wielu starszych ludzi pamiętających czasy uboju zwierząt w gospodarstwach domowych, to co się dzieje w branży mięsnej jest nie do pomyślenia. Ja również już w dzieciństwie spotkałem się z ubojem popularnej świnki dla potrzeb własnych. Pamiętam, jak było świniobicie związane z okresem przedświątecznym, przed okresem nasilonych prac polowych, jak również na wesela. To nie były czasy jak dziś, że półki w mięsnych się uginają pod towarem.
Bardzo ważnym problemem w tych czasach było zaklepanie "pana rzeźnika" na odpowiedni termin...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
24 marca 2013 roku - gawęda: "Kiedy ta wiosna do nas przyjdzie?"

Siedzę przy biurku i przeglądam zdjęcia w laptopie. Za oknem zima, minusowa temperatura. Widok z drugiego piętra jest wspaniały: dachy budynków pokryte śniegiem, unoszący się dym z kominów, biel aż po las. Na ścianie lasów widoczna jest góra Pinkrowa (dzieci ze Skórcza często zimą zjeżdżały tu na sankach), która jest bardzo wysokim punktem w okolicy Skórcza. Za nią widać wierzchołki drzew, zaś z lewej strony - w kierunku Mieliczek las w pełnej krasie. Nie jest to typowy widok jak na 23 marca, lecz na podstawie ptaków należałoby przyjąć, że wiosna już jest...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

23 marca 2013 roku - O jajkach i zającach, czyli gawęda przed Wielkanocą

Zbliżają się święta Wielkanocne, które są nierozłącznie związane z takimi symbolami jak jajko i zając. Co nam myśliwym zostało z tych symboli? Uważam, że bardzo mało.

Jajko. Cóż, ten kto ma znajomości to może jeszcze posmakować prawdziwego jajka wiejskiego. Kury swobodnie biegają po podwórku pod czujnym okiem koguta, do czasu jeśli skrzydlaty nie porwie lub lisek załatwi. Podobno wszystko chce żyć. Mamy łańcuch pokarmowy, gdzie można znaleźć swe miejsce. W tym temacie jesteśmy zgodni z moją wnuczką Oliwią.

Ale do rzeczy. Pozostały jajka z ferm. Cóż - i one schodzą w sklepach. Ja pamiętam dawne czasy, kiedy w każdym wiejskim geesowskim sklepie widniał plakat z napisem o treści: "Duże jajo, to zdrowe jajo". Było również urządzenie do prześwietlania jaj -w tych czasach jedno z trafniejszych urządzeń, gdyż przecież kury same wysiadywały jaja i mieliśmy zdrowe kurczaki...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"

19 marca 2013 roku - Fierek - gawęda

W naszym obwodzie łowieckim "Długie" mamy uroczysko o nazwie "Fierek". Faktycznie nazwa ta wzięła się od będącego tam jeziorka o nazwie Fierek.

Dojechać możemy w sumie z kilku stron. Ja często dojeżdżałem od strony Mermetu lub od drogi Wda-Osieczna. Jadąc ze Skórcz do Ocypla za mostem na rzece Wda, we Wdzie, w lewo na wprost obok krzyża prowadzi droga leśna do Mermetu. Jedziemy wśród lasu mijając w poszczególnych oddziałach różne wiekowo drzewa. Drodze towarzyszą nierozłącznie brzozy. Szczególny widok jest wiosną, gdy brzozy puszczają listki ta zieleń jest nieporównywalnie piękna...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
18 marca 2013 roku - Poprawka - gawęda

Siedząc w służbowym pokoju spoglądałem przez okno. Była dość piękna pogoda. Świeciło jesienne słońce. Zastanawiałem się ,czy nie skoczyć po pracy w łowisko - oczywiście w Bory Tucholskie. Pamiętam, że miałem odstrzał na byka i łanie na wdeckim. Cóż, pozostało tylko pozamykać biurko, szafę, odcisnąć referentkę w plastelinie, zamknąć pokój i udać się do domu. Nagle słyszę znajomy głos Zygmunta. Ciekawy byłem, co go sprowadza do mnie...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
17 marca 2013 roku -Stara Rzeka - gawęda

Będąc u Marka w Wielogłowach rozmawialiśmy o tragedii tej wsi, jaka nawiedziła ją w tamtym roku - przeszła tam trąba powietrzna. Marek, który kiedyś pracował w lecznicy zwierząt w Skórczu i jeździł po okolicy leczyć zwierzęta, opowiadał, że był na miejscu tragedii. Widok jaki zobaczył był okropny. Ja mu tylko przytakiwałem, gdyż nie widziałem naocznie skutków nawałnicy poza gminą Smętowo Graniczne i zniszczeniami lasu w leśnictwie Stara Jania. W dniu 8 marca tego roku miałem możliwość zobaczenia skutków trąby powietrznej w Starej Rzece...
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego" Kliknij miniaturkę i obejrzysz 4 zdjęcia

Antoni Chyła



15 marca 2013 roku - Wytrwałość - gawęda

Słowo to cechuje wielu ludzi, ale dotyczy i zwierząt. Przypominają mi się chwile, kiedy w łowisku mogłem zaobserwować wytrwałość mych psów. Każdy z nich był indywidualnością, pomimo że Bajka była córką Kory.

Był okres polowań na sarny. Muszę powiedzieć, że w naszym kole jest zawsze problem z wykonaniem pozyskania saren. Najczęściej plany wykonują młodzi myśliwi wspomagani przez starych, którzy pozyskują sarny na wskutek gróźb ze strony łowczego, że: "jak nie wykonasz kozy to nie dostaniesz dzika w odstrzale". Ta groźba nie zawsze skutkuje...
Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
10 marca 2013 roku - Wspólne działania - gawęda

Siedząc przy oknie w ciepłym mieszkaniu patrząc na pokrytą śniegiem ziemnie przypomniały mi się wspólne działania policji ze Strażą Leśną w zwalczaniu kłusownictwa leśnego. Ile to było wspólnych wyjazdów do lasu w poszukiwaniu wnyków ich zdejmowaniu, zasadzek. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić że te działania na pewno przynosiły rezultat. Po pierwsze zdjęcie zastawionych wnyków, działalność prewencyjna. Z tym że wśród co prawda małej grupy osób te działania były uznawane za spacer i nie dające spektakularnych efektów. Dla nas wykonawców tych działań było marzeniem aby zatrzymać kłusownika na gorącym uczynku...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
09 marca 2013 roku - Pies przyjaciel myśliwego - gawęda

Obiecałem memu koledze Zygmuntowi, że napiszę o jego psie Adze. Było to podczas budowy paśnika. Zapewniłem, że również napiszę o mojej Korze.

Aga znalazła się u Zygmunta w ten sposób że Wiesia, siostra naszego myśliwego Stanisława, na urodziny chciała podarować mu szczeniaka wyżła. Stanisław z Zygmuntem udali się do Kartuz, gdzie były do nabycia szczeniaki wyżły po polujących rodzicach, lecz Stanisławowi nie odpowiadały. Tylko Zygmunt uległ namowom właścicielki, że nie będzie żałował i kupił Agę...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
02 marca 2013 roku - O kłusownikach - gawęda

Daty dokładnie nie pamiętam, lecz musiało to być pod koniec XX wieku. Jechaliśmy trzej,to znaczy Krzysztof, Tadeusz i ja, naszym wysłużonym radiowozem polonezem do Kasparusa, w celu rutynowej kontroli zabezpieczenia sklepów na terenie tej wsi. Po ich sprawdzeniu nie wiem kto z nas wpadł na pomysł, aby udać się na teren rezerwatu przyrody Zdrójno, a konkretnie nad jezioro Brzezianek wchodzące w skład rezerwatu i sprawdzić, czy nie ma kłusowników rybnych. Jechaliśmy leśną drogą prowadzącą do Osiecznej...

Ciąg dalszy w menu w "Gawędach Antoniego"
26 lutego 2013 roku - Wieniec - gawęda

Chciałbym podzielić się refleksją nad słowem wieniec - oczywiście w kategorii łowieckiej.

Według Słownika Języka Polskiego z roku 1981 wieniec to "wiązanka w kształcie koła, upleciona z kwiatów, liści, kłosów itp. Łowieckie "poroże jelenia".

Stanisław Hoppe w podręczniku dla myśliwych "Polski język myśliwski": "Na głowie byk nosi wieniec (oręż), wyrastający z pni (możdżeni) i składający się z tyk z odnogami (gałęziami). Całkowicie wykształcony wieniec składa się z trzech odnóg na każdej tyce: ocznej, nadocznej i środkowej, zwanymi też oczniakiem lub ocznicą, nadoczniakiem lub nadocznicą i opieraniem, oraz korony; byka takiego nazywamy koronnym. Korona ma 3-6 i więcej odnóg na każdej tyce; mówimy o potrójnej, poczwórnej itd. Koronie".

Myślę że to wystarczy. Wkrótce udostępnione zostaną zdjęcia wieńców, by każdy z nas mógł zapamiętać ich szczegóły.

Cały czas toczy się dyskusja pomiędzy myśliwymi, jak uzyskać w populacji najlepsze poroże byków. Można to robić poprzez bazę żerową, dolew krwi. Każdy z nas będąc w lesie czy to na spacerze na jagodach lub grzybach spotka się z jeleniami - najczęściej oczywiście z łaniami i cielętami oraz sporadycznie z bykami. Nasza relacja z tego spotkania najczęściej brzmi: "Ale to było duże takie jak koń, a na głowie to miało..." i brakuje nam rąk do określenia wielkości poroża. Jeśli to jest osoba nie mająca kontaktu z przyrodą przyjmuje to z entuzjazmem. Wygląda to podobnie jak wędkarz do wędkarza opowiada jaką to dużą ciągnął rybę, a na pytanie kolegi czy się zmieściła w podbieraku mówi: "Co ty, wyciągnąłem bez podbieraka."

Jeleń bytuje w naszych lasach i musimy sobie zdać sprawę, że polowano na niego już w zamierzchłych czasach. Jednym z takich myśliwych był Jan III Sobieski rezydujący na Zamku Gniewskim. Jego zamiłowanie do łowiectwa było bardzo duże. Być może przejeżdżał konno przez Skórcz podążając do ostępów leśnych w Borach Tucholskich. Dziś możemy tylko przypuszczać, że poruszał się szlakiem z Gniewu przez Skórcz do Wdeckiego Młyna. Przed rzeka Wdą po prawej stronie w okolicach Śmierducha (łąki; dawniej znajdowało się jezioro) znajduje się las nazywany Królewski Las. W tym kompleksie leśnym można było spotkać potężne jelenie byki. Dotyczy to okresu powojennego jak i teraźniejszego.

Pamiętam jak opowiadał stary leśniczy Lemańczyk z Bojanowa, jak strzelono na Śmierduchu byka, którego wieńca nie można było wsadzić do samochodu Warszawa Garbusa. Te rogi pozostawiono w Bojanowie i miano je odebrać. Po ten wieniec zgłosiły się dwie osoby, z tym, ze pierwsza odebrała, a druga osoba była zdziwiona jak przyjechała po nie, że kto inny odebrał. Podprowadzający myśliwych dewizowych leśniczy Władysław Pietras z Cisowej Góry również potwierdza, że na Śmierduchu były mocne byki. Wspomina, że z dewizowcem czekał na mocnego byka w okolicach wysokiego napięcia (linii energetycznej przesyłowej 150000 volt) pomiędzy leśniczówką Lasek a Bojanowem - na potężnego byka, który ryczał zawsze nad ranem. Gdy czekali na niego las odpoczywał, była cisza. Gdy się rozwidniało dolatywał tylko odgłos dwóch ryczących byków od Śmierducha. Leśniczy podejmuje decyzję, że musi się udać z dewizowcem na Śmierduch. Przeszli około kilometra drogi i znaleźli się na łąkach. Byki jeszcze ryczały i można było odróżnić głos.........starego byka i młodzieńca. Po lewej stronie łąk znajdował się młodnik sosnowy w wieku 18 do 20 lat, w którym te byki dawały koncert. Leśniczy z dewizowcem podeszli do młodnika. Władysław wciągnął dewizowca w krzak kruszyny i czekali… Był pewien, że koncert dobiegnie końca i jelenie wyjdą na łąkę na żer. Tak się stało. Pierw wyszły trzy łanie, potem cielak i zaczęły skubać trawę. Po chwili postękując wyszedł byk, który obszedł swój harem. Władysław pomyślał, że to wygląda na wyreżyserowany spektakl, który zakończył się strzałem. Padł byk czternastak jednostronnie koronny wieniec o pięknym brązowym kolorze pięknie uperlony o wadze 8 kg. Po wypatroszeniu i odbiciu głowy udali się do pozostawionego na "wysokim napięciu" samochodu. Władysław kroczył pierwszy, za nim podążał dewizowiec. Byli lekko zmachani. Idąc drużką wśród gęstych grabów Władysław zauważył, że na wysokości opuszczonej nad ranem ambony coś wyrosło. Zatrzymał się, serce zaczęło bić mocniej na widok tego byka - to był ten, na którego czekali. Zdążył policzyć odnogi na jednej tyce było ich dziesięć. Byk wystawił komorę (zwierzyna płowa strzelana jest z zasady na komorę- serce), ale dewizowiec nie zaskoczył, nie strzelił. Byk ten był dwudziestakiem potęgą i taki pozostał. Nikt go nie strzelił. Pozostał tylko we wspomnieniach i dzięki Władysławowi mogę o nim napisać. Z relacji Władysława wynika, że na początku polowań dewizowych w Czarnym był strzelony byk o wadze wieńca 10 kg i mógł to być dziesiątak lub dwunastak. Waga wieńców byków wahała się w granicach 6 do 9 kg. Takie to były kociewskie byki.

Prezes Antoni Chyła



Gawęda o 03 listopada 2012 - obchodach św. Huberta






Kliknij i obejrzyj 87 zdjęć

Hubertus "Jonia" 2012 rok

Cóż, trzeba jechać do tej przechwalonej Joni na Hubertusa. Obwód ten kojarzy mi się z tym, że jak zaczynałem polować to był on tylko dla elity koła. Wiązało się to z tym, że zwierzyna faktycznie występowała miała ona doskonały żer na polach państwowych majątków ziemskich i spółdzielczych. Na szkody na polach tych gospodarstw patrzono łaskawym okiem. Dla nas pospolitych myśliwych to były słabsze obwody i tym trzeba było się zadowolić - ale to jest już historia i można tylko powspominać. Co prawda uczestniczyło się w polowaniach zbiorowych. Szczególnie dotyczyło to ratowania planu.

Jechałem z duszą na ramieniu, czy będzie kolega Władysław Pietras , który miał mieć wręczony medal, którego nie mógł odebrać na walnym zebraniu. Zbiórka była przy remizie OSP w Bukowinach, gdzie w świetlicy miała się odbyć msza święta. Co prawda nie byłem zwolennikiem odbywania jej w Bukowinach gdyż uważam, że w kościele w Lalkowach było by lepiej, ale w ramach demokracji przepadła moja koncepcja i pozostało w skryciu odbyć mszę. Dotychczas tylko dwukrotnie w kościele w Kasparusie i raz w Barłożnie mogli nas oglądać, a tak to tylko coś w rodzaju mszy partyzanckiej. Na miejscu byli już koledzy myśliwi i przystąpiliśmy do ceremonii. Cały czas towarzyszył nam sztandar koła.

Pierwszym punktem była dekoracja Medalem Zasługi Łowieckiej Brązowym kolegi Władysława Pietrasa. Ręce mi się trzęsły, gdyż muszę powiedzieć, że to jest najstarszy członek PZŁ w kole. Do PZŁ wstąpił w roku 1949, kiedy ja miałem rok. Co prawda jako dzieciak zapolowałem z kolegą Władysławem na dzika w leśnictwie Lasek, gdzie ojciec był leśniczym. Wtedy zobaczyłem co znaczą wyszkolone psy. Ja wskazałem koledze Władkowi gdzie leży w młodniku pojedynek, a psy wycisnęły go na drogę na strzał. Był to potężny dzik. Po przyjęciu breneki czmychnął w zagajnik. Psy go wypchnęły. Ponownie przyjął kulę, a dopiero trzecia kula na drodze do Skórcza położyła go. Nigdy nie myślałem, że mi przyjdzie odznaczać kolegę Władka. Skwituję to słowami: lepiej późno niż wcale. Myślę że ci, co będą czytać wiedzą o co chodzi. Muszę dodać, że zrobiło na mnie wrażenie podziękowanie kolegi Władka za odznaczenie.

Dla dwóch młodych myśliwych było również ważne wydarzenie - ślubowanie. Tego zaszczytu dostąpili koledzy Dworakowski Daniel i Kukliński Sławomir. Kolega Daniel Dworakowski przed przyjęciem na staż był nieznany, ale dał się poznać jako osoba oddana łowiectwu. Natomiast kolega Sławek był znany jako syn i brat polujących w kole Kuklińskich. Znałem go, jak był małym dzieckiem, a teraz już jest ojcem - jak ten czas leci. A propos nazwiska0 Kukliński, to kolega prezes Józef mówił często: "Gdzie spojrzę to widzę 'Kuklinię'". Teraz mu się będzie troić.

Następnie udaliśmy się na mszę świętą celebrowaną przez proboszcza z Lalków. W darze od koła przekazaliśmy proboszczowi ampułki do wina i wody z tacką, na której przytwierdzony został przez kolegę Piotra Radomskiego znaczek koła i poroże rogacza, które przekazał kolega Eugeniusz Pior. Podziękowałem proboszczowi za odprawienie mszy i liturgię.

Kolega łowczy Henryk omówił warunki bezpieczeństwa i podał na jakie gatunki zwierzyny polujemy. Z uwagi na to, że sporo było kolegów, polowaliśmy w dwie grupy. Mi przypadła grupa pod kierownictwem podłowczego kolegi Wojciecha. Na pierwszym pędzeniu przypadło mi stanowisko przy asfalcie. Stałem z kolegą Władkiem i wspominaliśmy stare czasy. Przyszła do nas koza i jeden z naganiaczy. Następne mioty też nie przyniosły efektu. Było pokojowo. Druga grupa to samo. Co prawda widziane były jelenie, daniele, lisy, ale święty Hubert nie dażył. Nie wiem dla czego. Być może wymaga od nas trochę pokory.

Jeszcze tylko zbiórka, podsumowanie i następuje biesiada.

Na tym kończę opis Hubertusa na Joni. Do zobaczenia w roku 2013. Do tych wypocin dodajemy zdjęcia wykonane przez kolegę stażystę Pawła Szredera. Artykuł ten ukazuje się z opóźnieniem nie z mej winy lecz z uwagi na otrzymanie płytki z zdjęciami w dniu 23 grudnia 2012 roku.

Prezes Antoni Chyła


30 października 2012 - Las w Zajączku - nasza mała Golgota...

Chciałbym podzielić się z osobami czytającymi naszą stronę internetową pewną refleksją dotycząca miesiąca listopada.
Dla nas myśliwych to oczywiście 3 listopada dzień świętego Huberta patrona myśliwych. Lecz nie o tym chciałbym napisać, a o tych, o których pamięć winniśmy zachować.
Tu u nas w lasach, na polach - na całym Kociewiu - są miejsca pamięci narodowej. To masowe groby zamordowanych Polaków i ludzi innych narodowości. Nieraz to tylko krzyż, grób masowy oznaczony numerem lub tablica pamiątkowa podająca personalia zabitych osób. Dla nas myśliwych bliskimi są pracownicy służby leśnej II Rzeczypospolitej: Antoni Tinz - nadleśniczy nadleśnictwa Drewniaczki, Józef Ciesielski - leśniczy leśnictwa Długie, Franciszek Guz - leśniczy leśnictwa Brzóski, Brunon Kryn - leśniczy leśnictwa Laski, Władysław Nelke - leśniczy leśnictwa Błędno, Stefan Zimny - leśniczy leśnictwa Rynkówka i Jan Donarski - leśniczy leśnictwa Czubek oraz jego żona Helena i córka Gabrysia. Zginęli oni z rąk hitlerowskiego okupanta za swe umiłowanie do Ojczyzny, ukochanych lasów i działalność konspiracyjną.
W lesie Zajączek rozstrzelani zostali księżą Diecezji Chełmińskiej: ksiądz Marian Felchnerowski z parafii Kasparus, ksiądz Franciszek Kalinowski z parafii Osiek i wikariusz tejże parafii Bolesław Łożyński, ksiądz emeryt Jan Rogalski z Pinczyna, którzy nie opuścili swych wiernych i oddali swe życie za Boga i Polskę. Należy wspomnieć o 70 nauczycielach aresztowanych 12 października 1939 roku z powiatu starogardzkiego i osadzonych w obozie przejściowym w Skórczu, którzy następnie przewiezieni zostali do więzienia w Starogardzie, potem rozstrzelani w Lesie Szpęgawskim, ofiary marszu śmierci obozu Stutthof narodowości żydowskiej. Można wymieniać wiele miejsc kaźni...
Udajmy się w te miejsca i zapalmy na nich znicz w dzień Wszystkich Świętych lub Dzień Zaduszny. Jest to nasz moralny obowiązek.

Antoni Chyła


APEL PAMIĘCI

Kombatanci i weterani walk o niepodległość Rzeczypospolitej, mieszkańcy ziemi kociewskiej stajemy do apelu przy grobach masowych w lesie Zajączek w rocznicę śmierci synów i córek II wojny światowej aby przywołać ich pamięć, tych którzy oddali swe życie za Ojczyznę.

Wołam żołnierzy znad Warty i Bzury, z Westerplatte i Helu spod Mławy i z Borów Tucholskich, spod Tomaszowa Lubelskiego i Kocka, ułanów spod Krojant i Mokrej, obrońców Warszawy, Wizny i Twierdzy Modlin.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Wzywam mieszkańców i obrońców Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej zaatakowanych przez sowieckiego agresora poległych na strażnicach granicznych Korpusu Ochrony Pogranicza, obrońców Grodna, Lwowa, Wołkowyska, Sarn i Czortkowa oraz żołnierzy spod Kodziowców, Jabłonia, Szacka i Wytyczna.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Wzywam żołnierzy Wojska Polskiego i Korpusu Ochrony Pogranicza, funkcjonariuszy Policji Państwowej, Straży Więziennej i Straży Granicznej oraz innych organów Państwa Polskiego zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Twerze i Bykowcu oraz innych nieznanych dotąd miejsc kaźni.

Wzywam ciebie kpt. Franciszku Górski z Mirotek, który poświęciłeś życie za wolną i niepodległą Polskę.

Stańcie do apelu!

Zginęli śmiercią męczeńską!

Wzywam bohaterskich żołnierzy września z miasta Starogard: podchorąży Brandt, podporuczniku rez. Januszu Brzozowski, rotmistrzu dyplomowany Andrzeju Chołoniewski, płk dyplomowany Konstanty Drucki - Lubecki, kapralu Bronisławie Gaidus, ppor. Rez. Jerzy Guttinger, podchorąży Jasiński, ppor. Witoldzie Kądzielawa, por. Witoldzie Kreutzinger, por. Antoni Kubicki, kpt. Kwiatkowski, mjr Eryku Płann, rtm dyplom Marianie Rozwadowski, rtm Mieczysławie Rozwadowski, ppor. Macieju Smolarski, rtm. Konstanty Smolikowski, mjr Władysławie Szmidt-Czarnota, kapral Taube, kapral Towskory, por Stefanie Tuszko, rtm Antoni Wieniawski, szwoleżer Janie Wilma, mjr Wodziński, por Edwardzie Wołoszyński, st, szwoleżer Stanisławie Wyszyński, ppłk Jarema Zapalski , ppor. Stanisławie Donaj, ppor. Józefie Góral, plutonowy Jeżewski, st. sierż. Janie Kossobudzki, szeregowy Franciszku Kramer, ppor. Feliksie Morkowski, kapral Punkiewicz, ppor. Witoldzie Puppel, szeregowy Bronisławie Stolpa, ppor. Jerzy Wiażmin, szeregowcy Marianie Betkier, Władysławie Błaszczyk, Janie Ćwikliński, Michale Duzowski, Emilu Dżugan, Janie Wrąckowski, Franciszku Gałązka, Henryku Jużwiak, Pawle Jurczyk, Franciszku Kaizer, Piotrze Kokot, Kolasa, Bernardzie Kuchta, Pawle Kurr, Lemańczyk, Kazimierzu Masiak, Nierzelski, Stefanie Parzybuta, Maksymilianie Pelpliński, Franciszku Prinz, Franciszku Rajkowski, BronisławieSchulz, Wilhelmie Sitko, Janie Szweda i Pawle Zalewski

Z gminy Starogard żołnierzy: Franciszku Jedtka, Stefanie Syldatk, Brunonie Szweda, Stefanie Trejdowski .

Z gminy Kaliska żołnierzy: Antoni Babiński, Franciszku Bałdzikowski, Michale Błaszków, Józefie Filas, Stanisławie Kiliszewski, Władysławie Kulas, Janie Podlewski, Ignacy Sokołowski Wiktorze Walc.

Z gminy Lubichowo żołnierzy: Janie Bona, Damazy Flizikowski, Alfonsie Gollan, Bronisławie Kolaska, Franciszku Kupisz, Józefie Landowski, Franciszku Machnikowski, Janie Mielewski, Aleksandrze Piernicki, Franciszku Sarnowski, Franciszku Sowiński, Piotrze Trembecki, Franciszku Wrycza i obrońca Poczty Polskiej w Gdańsku Józefie Strzelecki.

Z gminy Osieczna: kapral Franciszku Andrearczyk, szeregowy Leonie Andrearczyk, Bernardzie Banach, kapral Józefie Landowski, szeregowy Franciszku Rybiński i obrońca Poczty Polskiej w Gdańsku Ignacy Połom.

Z gminy Osiek: szeregowy Janie Chrzanowski, Antoni Deyna, Rochu Glinkowski, Karolu Kleszczewski, Krużycki, Bolesławie Meger, Józefie Piotrowski i Ottonie Reszka.

Z gminy Smętowo Graniczne: szeregowy Janie Damrath, Klemensie Mikołajewski i Klemensie Rogowski.

Z gminy Zblewo żołnierzy: Franciszku Boguń, Józefie Górnowicz, Janie Lemm, Janie Porazik, Wojciechu Prill, Józefie Sikora

Z miasta i gminy Skarszewy żołnierzy: Franciszku Bączkowski, Witoldzie Budziewicz, Sylwestrze Gołuński, Franciszku Grochowski, Bernardzie Jutrzenka, Józefie Kreft, Janie Narloch, Marcinie Pałasz, Aleksandrze Świeczkowski, Leonie Tyszer, Józefie Zgoda, i Wiktorze Żachowski.

Z gminy Bobowo żołnierzy: Janie Ceier, Izydorze Rona, Benedykcie Szank i Franciszku Zimny.

Z gminy Morzeszczyn strzelców: Aleksy Binerowski, Janie Deja, Bolesławie Doliński, Brunonie Kowalewski, Józefie Pawlik i Bronisławie Wesołowski.

Z miasta i gminy Skórcz żołnierzy: Albinie Cejrowski, Leonardzie Falgowski, Jerzy Grabowski i Janie Rocławski.

Którzy w 1939 roku przeciwstawili się hitlerowskiej agresji z dewizą Bóg, Honor, Ojczyzna.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Wołam Was pracowników służby leśnej II Rzeczypospolitej: Antoni Tinz nadleśniczego nadleśnictwa Drewniaczki, Józefa Ciesielskiego leśniczego leśnictwa Długie, Franciszka Guz leśniczego leśnictwa Brzóski, Brunona Kryn leśniczego leśnictwa Laski , Władysława Nelke leśniczego leśnictwa Błędno , Stefana Zimnego leśniczego leśnictwa Rynkówka i Jana Donarskiego leśniczego leśnictwa Czubek jego żonę Helenę i córkę Gabrysię, którzy zginęli z rąk hitlerowskiego okupanta za swe umiłowanie do ojczyzny ,ukochanych lasów i działalność konspiracyjną.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Wołam was księża Diecezji Chełmińskiej rozstrzelanych w lesie Zajączek księdza Mariana Felchnerowski z parafii Kasparus, księdza Franciszka Kalinowski z parafii Osiek i wikariusza tejże parafii Bolesława Łożyński , księdza emeryta Jana Rogalskiego z Pinczyna którzy nie opuścili swych wiernych i oddali swe życie za Boga i Polskę.

Stańcie do apelu!

Zginęli śmiercią męczeńską!

Wołam Was zamordowanych w lesie Zajączek przez hitlerowskich oprawców: Marię Andrskowską, Józefa Bedel, Leona Bielińskiego, Franciszka Błażek, Franciszka Czechowskiego, Stanisława Dalz ,Jerzego Danielewicz, Geldfisch, Feliksa Gracz , Jadwigę Gutkin, Jana Kiedrowski, Martę Klein, Leona Knasiak, Józefa Kuchta, Franciszka Kurowski, Antoni Langowski, Antoni Malinowski, Władysława Mikołajski, Leona Oller, Konrada Osowska, Józefa Pakmur, Katarzynę Paszek, Anielę , Antoni , Franciszka , Jadwigę i Stefana Pater, Józef Pazda, Aleksander Popielarczyk, Helena Rychter, Zofia Rocławska , Stanisław Sikora, Alfonsa ,Alojzego, Mariana , Rozalię, Tomasza i Tomasza Szenszor, Helenę, Jana i Weronikę Szumacher, Leona Szwarc, Aleksandra Targaczewski, Bernarda Tusz, Franciszka i Helenę Welke, Jana i Helenę Wojtaś, Leona Chrzanowski Pawła Chyła, Jana i Piotra Firyn, Jana Krużycki, Juliusza Malecki, Stefana Rusler, Józefa i Maksymiliana Wiśniewski, Zygfryda Cichoń z rodzin Holdstein i Princ Franciszka Komejon, Franciszka Rocławski i was bezimienne ofiary które spoczywacie w tych masowych grobach , którzy oddaliście swe życie za Polskę. Stańcie do apelu!

Zginęli śmiercią męczeńską!

Do Was wołam lotnicy i marynarze, którzy w 1939 roku w bojach w powietrzu oraz na morzu wykuwaliście chwałę biało czerwonej szachownicy i bandery.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom marynarzom i lotnikom!

Wołam Was zamordowanych w ostępach leśnych Czarnego , Mieliczek i Drewniaczek przez hitlerowskich oprawców : Marię i Helenę Heldt, Teresę, Alojzego, Anastazego, Bronisława, Józefa, Kazimierza i Władysława Nagórski, Jadwigę Westwal, Krystynę Żądło, Jana Bieliński, Andrzeja Breja, Józefa Cherek, Augustyna Cichoń, Wacława Imianowski, Zofię i Jana Rocławski, Jana Szlosowski, Józefa Zgryza, Andrzeja Józwiak Bolesława Kulesza, Władysława Lewandowski, Kazimierza Łaniecki, Antoni Synak, Franciszka i Jana Telewski , Anastazego Wojciechowski i Was bezimienne Ofiary, które spoczywacie w tych masowych grobach daleko od swych bliskich oddaliście swe życie za Polskę.

Stańcie do apelu!

Zginęli śmiercią męczeńską!

Wzywam Was uczestników ruchu oporu rozstrzelanych w Ocyplu w lesie koło Smolnik: Jana Belau, Alojzego Cybula, Jana pseudonim Jasio, Franciszka Filipiak, Zygfrydzie Kowalski, Hubercie Mański, Bolesławie Pawłowski, Józefa Podwałka, Józefa Pozorski, Józefa Radke, Jana ,Józefa, Józefa syna Józefa Talaśka, Antoni Bobkowski, Władysława Bojanowski, Alfonsa Bukowski, Jadwigę Fankidejska, Franciszka, Halinę, Jana ,Józefa i Pawła Filbrandt oddaliście swe życie za ojczyznę Polskę.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Wzywam Was przetrzymywanych w tymczasowym obozie w Skórczu w tym siedemdziesięciu nauczycieli aresztowanych 12 padziernika 1939 roku z powiatu starogardzkiego, którzy po tygodniu zostali przewiezieni do więzienia w Starogardzie a następnie rozstrzelani w Lesie Szpęgawskim, ofiary marszu śmierci obozu Stutthof siedemdziesiąt sześć kobiet narodowości żydowskiej zginęliście za Polskę.

Wzywam Was uczestników ruchu oporu na Kociewiu, którzy w okresie od 10 listopada 1942 roku do 20 stycznia 1945 oddaliście swe życie podczas walk z wrogiem w okolicach Dębiej Góry, Barłożna, Borkowa, Długiego, Kasparusa, Markocina ,Leśnej Jani, Starej Jani, Mirotek, Stara Huta, Zdrójno, Osiek w okolicach Błędna wspólnie z oddziałami desantowymi Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej. Wasza krew wsiąkła w ziemię kociewską która Wam tak była bliska.

Stańcie do apelu!

Chwała bohaterom!

Do Was wołam Rodacy i żołnierze polscy którzy w okresie II wojny światowej nie szczędziliście swego życia dla Ojczyzny, oddaliście swe życie Rzeczypospolitej.

Kolejne pokolenia Polaków czerpią z Waszego etosu wzór patriotycznej postawy oddania Ojczyzny.

Chwała bohaterom!

Cześć ich Pamięci!
20 października 2012 - gawęda pana Antoniego

Jak bóbr nie zdążył na autobus w Mirycach.

Daty dokładnie nie pamiętam, ale na pewno to było przed końcem XX wieku, kiedy jeszcze byłem policjantem. Rano zatelefonował do mnie mój przyjaciel Maryś Firyn, który zakomunikował, że na przystanku PKS Miryce w kierunku Barłożna czeka bóbr i trzeba by mu pomoc w podróży.

Wspólnie z kolegami Krzysztofem Walkowskim i Janem Kamińskim udaliśmy się radiowozem na miejsce. Na przystanku nie było już pasażera, lecz zabrana z nami suczka Kora zaczęła tropić bobra i faktycznie po przejściu kilkunastu metrów wzdłuż drogi Miryce-Barłożno spotkaliśmy tego niedoszłego pasażera. Postanowiliśmy mu pomoc przekroczyć terytorium wsi Barłożno. Na podstawie sylwetki można było przyjąć, że jest to osobnik dwuletni, który musiał opuścić swoją rodzinę w celu poszukania siedliska i założenia nowej rodziny. Maszerując strącał rosę na zbożu i tak pozostawił ślad, który prowadził w kierunku Mirotek. Można było przyjąć , że swoją wędrówkę zaczął z jeziora Czarne. Mieliśmy z sobą worek i stary płaszcz pewnej formacji , która nosiła niebieski beret. Zapadła decyzja, że zatrzymujemy bobra. W trakcie łapania i umieszczenia w worku zatrzymał się pojazd. Kierowca tego pojazdu miał uwagi co do sposobu łapania bobra. Otrzymał odpowiedz, że może złapać go lecz musi pamiętać, że bóbr ma bardzo silny zgryz i może uszkodzić cześć ciała. Zarzucony został płaszcz, chwyt za nasadę kielni (ogon bobra), za grzbiet i nasz turysta znalazł się w worku. Wspólnie zdecydowaliśmy, że przewieziemy go do rzeczki Jonki w Gąsiorkach, co też uczyniliśmy. Ja postanowiłem utrwalić na zdjęciu moment wypuszczenia - czy mi się to udało proszę ocenić. Wypuszczony osobnik był umaszczenia czarnego i w podzięce tylko nas opryskał wodą. Na ostatnim polowaniu Hubertusowskim nagonka widziała na Jonce bobry. Czy to są członkowie rodziny naszego bobra? Nie można wykluczyć!

Antoni Chyła


04 marca 2012 - sarna w krajobrazie Kociewia

Chciałbym przedstawić państwu bardzo popularnego przedstawiciela rodziny jeleniowatych jakim jest gatunek sarna. Wydaje się nam, że nie ma nic prostszego nad znajomość tego zwierzęcia. Ale w życiu codziennym to już inaczej wygląda. Wiele osób zaczyna mylić pojęcia i popularna sarna staje się jelonkiem, a zgodnie z słownikiem języka polskiego jelonek to "młody jeleń". Mały jelonek beczy, skacze.

Często jadąc samochodem mamy możliwość zobaczenia żerujących saren. Są to piękne zwierzęta o szczególnie wysmukłej sylwetce. Sarny spotykamy najczęściej w okresie jesieni i zimy żerujące na polach obsianych zbożami. W lesie sarny preferują halizny (miejsca wśród lasu nie porośnięte drzewami). Oczywiście żer saren jest zmienny w zależności od pory roku. Sarny są widywane często jeśli chodzi o Skórcz pomiędzy ulicami Osiecką a Hallera, na polach uprawnych i zakrzyczeniach. Miały swoje terytorium na obecnym Osiedlu Leśnym, jednak z uwagi na przeznaczenie pod zabudowę już tam ich nie ma. Przebywają na obrzeżach miasta od strony Boraszewa i Kranku. W 2010 roku w okolicach Skórcza i na terenie naszych dzierżawionych obwodów łowieckich 136,138 i 142 duże ubytki w populacji sarny uczyniły warunki pogodowe (gdy są duże opady śniegu i jego oblodzenie sarny mają trudności w poruszaniu i utrudniony dostęp do żeru) oraz kłusujące w lasach i na polach psy. Sarny giną też na wskutek potrąceń przez samochody osobowe jak i ciężarowe na drogach przebiegających przez kompleksy leśne i pola. W tej chwili użytkownicy dróg są często ostrzegani znakami drogowymi "uwaga zwierzęta leśne".

Pamiętam jak podczas wspólnej służby w policji z kolegą Janem Kamińskim udaliśmy się na miejsce kolizji drogowej pomiędzy Skórczem a Głuchym. Po dojechaniu na miejsce Jan powiedział, że chyba w polonezie zapiekły się hamulce, gdyż zaczęły piszczeć. Po wyjściu z radiowozu to piszczenie się nasilało - dobiegało z przydrożnego rowu. Powiedziałem do kolegi, że to koźlę tak piszczy za mamą. Na miejscu ustaliliśmy, co następuje. Doszło do stłuczki dwóch pojazdów jadących w kierunku Skórcza. Pierwszy z nich uderzył w przebiegającą sarnę i zaczął gwałtownie hamować w następstwie czego jadący za nim w bliskiej odległości pojazd nie wyhamował i uderzył w niego. Po wykonaniu czynności na miejscu zdarzenia wraz z usunięciem zabitej sarny kolega Jan złapał piszczące za mamą koźle, które przewieźliśmy do azylu zwierząt w Kałębnicy.

Dzięki życzliwości Pana Alojzego Koseckiego, mieszkańca Skórcza, który udostępnił mi ksero pamiętnika członka rodziny, możemy się również dowiedzieć, że zima w roku 1929 była śnieżna i mroźna .Mróz dochodził do - 32 stopni i z mrozu padło 40 saren w jednym miejscu na początku roku, a w miesiącu marcu 1929 roku znaleziono 100 saren zmarzniętych. Dla niewtajemniczonych podaję, że sarny w okresie późnej jesieni łączą się w grupy (rudle) gdzie dochodzi w niektórych przypadkach ponad 100 sztuk. Od tego okresu minęło już 83 lata i nadal w krajobrazie mamy naszą sarnę. W języku łowieckim samca nazywamy kozłem lub rogaczem, samicę kozą lub siutą , młode koźlętami lub sysakami. Samiec rogacz na głowie nosi parostki.

Antoni Chyła

Sarna Jeleń
kliknij i obejrzyj 25 zdjęć
Kartki z pamiętnika z 1929 roku


03 marca 2012 - wspominkowo - foto-opowieść o introdukcji kuropatw w Kole Łowieckim "Łoś" w Skórczu

W dniu 25 czerwca 2011 roku miała miejsce introdukcja kuropatwy w ilości 100 sztuk. W obwodzie nr 138 i 142 wpuszczono po 50 sztuk.
W godzinach rannych udaliśmy po odbiór kuropatw do Ośrodka hodowli kuropatwy ZO PZŁ w Gdańsku prowadzonego przez Koło Łowieckie "Szarak" Tczew w Rajkowach. Kolega Zdzisław Kamieniecki miał przygotowane klatki z kuropatwami, które przekazał nam. Z Rajków udaliśmy się do Barłożna, gdzie nastąpiła zmiana samochodu z osobowego na terenowy i przystąpiliśmy do pracy.

Antoni Chyła

Kliknij, aby obejrzeć foto-historyjkę złożoną ze 154 zdjęć!
Kuropatwy przemówiły!
         
        


05 listopada 2011 - obchody św. Huberta





Kliknij i obejrzyj 9 zdjęć
Poranek 5 listopada 2011 roku zapowiadał się nieciekawie - dla nas - myśliwych z Koła Łoś w Skórczu zmartwieniem była mgła. W tym to dniu, w obwodzie łowieckim 138 Skórcz miał się odbyć Hubertus 2011. Był to pierwszy Hubertus w 60-letniej historii naszego koła na tym terenie. Dotychczas obchody odbywały się głównie w obwodzie 142 i dwukrotnie w obwodzie 136. W tym roku przypada 60 lecie powstania koła i zdecydowaliśmy, że skromne obchody odbędą w tym to obwodzie.

O godzinie 8:00 uczestnicy święta przybyli na parking przed kościołem pod wezwaniem św. Marcina w Barłożnie. Byłem przekonany że będzie nas więcej, ale okazało się, że można liczyć tylko na tych co zawsze. Mankamentem było, że nie dotarli na czas "tczewiaki", wśród których był Krzysztof Sturgulewski zawsze uwieczniający profesjonalnym aparatem fotograficznym nasze uroczystości. Tylko jak zwykle zapobiegliwy Zygmunt Kukliński miał aparat i robił nim zdjęcia w kościele. Spóźnialscy koledzy Piotr i Krzysztof przybyli na mszę w galowych mundurach. Aparat Krzysztofa odmówił mu posłuszeństwa - padło zasilanie.

Przed godziną 8:15 weszliśmy w szyku do kościoła. Na przedzie jak zwykle szedł poczet sztandarowy, który tym razem wystąpił w mundurach wyjściowych. Skład pocztu stanowili tradycyjnie koledzy: Krzysztof Walkowski, Waldemar Kukliński i Krzysztof Bąkowski. Dla wielu kolegów była to pierwsza wizyta w świątyni w Barłożnie. Byli pod wrażeniem jej wystroju - tej perełki naszego dekanatu. Mszę świętą celebrował proboszcz ksiądz dr Jarosław Skwierawski, który w swej homilii nawiązał do naszego jubileuszu oraz roli myśliwych w ochronie przyrody ojczystej. Życzył nam pomyślności w dalszej działalności. Podziękował za nasz śpiew podczas mszy. Ja również dziękuję tym kolegom, których głos przebijał, jak również kolegom z naganki i kilku paniom z Barłożna, które uczestniczyły w tej mszy. Kolega Tadeusz Wentowski tradycyjnie grał na rogu myśliwskim, co niewątpliwie uświetniło mszę świętą. W darze przekazaliśmy proboszczowi stułę, parostki rogacza i znaczek koła. W imieniu kolegów podziękowałem proboszczowi za sprawowanie mszy świętej, a wszystkim uczestnikom za wspólną modlitwę. Nie omieszkałem wskazać, ze nie wszyscy koledzy uczestniczą w niej, a dyplomacja wymaga, żeby w przypadku niemożności uczestniczenia wysłać członka rodziny. Wspomniałem również, że będąc na polowaniu w tym obwodzie jak i w obwodzie 136 towarzyszy nam głos dzwonów kościelnych. Po wyjściu z kościoła wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcie.

Następnie udaliśmy się do Kierwałdu, gdzie kolega łowczy Henryk Muchowski przeprowadził odprawę myśliwych i naganki. Przystąpiono do losowania kartek i dalej w knieję! I tu okazuje się, że kolega łowczy zapomniał, że jest autostrada i trzeba jechać samochodami na pierwsze pędzenie. Kolega Zygmunt stwierdził, że jest tylko przejście dla żab, a tym nie da się przecisnąć na drugą stronę.

W pierwszym miocie na "młynie" były jelenie, sarny i lis do którego nieskuteczny strzał oddał kolega Piotr Radomski. Jedynie starzy myśliwi pamiętają staw młyński w Pile, którego już nie ma, a tylko szum wody Jonki wydaje się taki sam jak trzydzieści lat temu... Olchy porosły - aż nie chce się wierzyć, że to już tyle czasu minęło. Cóż, tylko takie same bagna i zdroje pozostały, a autostrada przecięła weksle* zwierzynie, gdzie jelenie i dziki przekraczały rzeczkę podczas pędzeń.

W drugim pędzeniu przypadło mi stanowisko przy wierzbie. To stanowisko przed 30 laty zawsze obstawiał kolega prezes Józef, a ja z Zygmuntem jako młodzi myśliwi musieliśmy maszerować na flankę. Wtedy każdy z nas pytał - kiedy to my będziemy tam stali? Dziwne, ale doczekałem się! Miejsce to wskazał mi idący ze mną kolega Krzysztof Sturgulewski. W drugim pędzeniu kolega Krzysztof Walkowski położył lisa, a w trzecim miocie kolega Andrzej Liedtkie spudłował lisa - miała to być duża sztuka. W czwartym miocie koledzy z naganki zobaczyli bobry na Jonce.

Po polowaniu odbył się pokot z pełnym ceremoniałem, to jest odegraniem sygnałów myśliwskich, które próbował nagrać kolega Jacek Jaskulski. Kolega łowczy podziękował nagance i kolegom myśliwym. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i udaliśmy się na biesiadę do świetlicy.

Podczas biesiady podziękowałem kolegom za pracę w łowiectwie jak również wójtowi gminy Morzeszczyn panu Piotrowi Lanieckiemu i sołtysowi wsi Kierwałd, których gościliśmy na biesiadzie. Podziękowanie skierowałem również do kolegi Józefa Krocza - długoletniego prezesa koła. Pomimo wszelkich obaw Hubertus Barłożno 2011 można uznać za udany.

Prezes Antoni Chyła

*Weksle - stałe przejścia zwierzyny w określonych miejscach obwodu

21 października 2011 - obchody Hubertusa Gdańskiego

Kliknij i obejrzyj 78 zdjęć
Dzień 21 października br. będzie zapamiętany przez zarządy kół Okręgu Gdańskiego jako dzień szczególny, gdyż uchwałą Okręgowej Rady Łowieckiej w Gdańsku w tym dniu o godzinie 14:00 zainaugurowano uroczystą mszę w Archikatedrze Oliwskiej "Hubertus Gdański". O udział w tych uroczystościach zaapelowała Okręgowa Rada Łowiecka. Wydaje się że nic trudnego, aby odpowiedzieć na ten apel. Z uwagi na dojazd, godzinę rozpoczęcia i pracę zawodową kolegów trudno było wystawić poczet sztandarowy. Dziękuję tym, którzy zgodzili się na udział. Nie podaję ich nazwisk ani imion. Ci którzy ich nie znają niech spróbują odszukać ich nazwiska na naszej stronie internetowej.

Prezes Antoni Chyła


Kliknij i obejrzyj 78 zdjęć

15 pażdziernika 2011
15 października w Gniewie odbył się Hubertus Kociewsko-Kaszubski.
Po kliknięciu jednej z miniaturek można obejrzeć 25 zdjęć.

28 listopada 2010
W 48 (1024) numerze Tygodnika Parafialnego z 28 listopada 2010 roku ukazał się artykuł: "Hubertus Koła Łowieckiego 'Łoś'". Pismo rozchodzi się w parafiach: Skórcz, Kościelna Jania, Pączewo, Barłożno, Grabowo.

06 listopada 2010 - obchody św. Huberta
Dzień, jak zwykle o tej porze, zapowiadał się pochmurnie. Pomimo przelotnego deszczu + 7 stopni ciepła dawało przyjemny efekt przebywania na świeżym powietrzu. W tym dniu wielu z nas udało się do wsi Kasparus, gdzie miał się odbyć Hubertus. Ta położona w Borach Tucholskich wieś w okresie jesiennym i zimowym jest wsią spokojną. Życie tu toczy się w ciszy i spokoju.















[więcej zdjęć - ponad 120- TUTAJ]
Na zbiórce przy strażnicy OSP Kasparus stawiło się 30 myśliwych i jeden stażysta. O godzinie 8,15 sygnałem trąbki myśliwskiej w wykonaniu kol. Tadeusza Wentowskiego rozpoczęła się uroczystość. Z uwagi na opady deszczu nie odbyła się ona na pobliskim boisku, lecz w świetlicy strażnicy.

Prezes koła kol. Antoni Chyła złożył koledze Andrzejowi Lipce - przewodniczącemu tradycji , etyki i zwyczajów łowieckich Okręgowej Rady Łowieckiej PZŁ w Gdańsku - meldunek o gotowości członków i stażysty do uroczystości z okazji dekoracji koła i kolegów myśliwych odznaczeniami. Odczytany został akt nadania KŁ "Łoś" najwyższego odznaczenia łowieckiego - Złomu. Do dekoracji wystąpił poczet sztandarowy. Jego skład stanowili jak zawsze: dowódca pocztu kol. Krzysztof Walkowski, sztandarowy kol. Krzysztof Bąkowski i asystujący kol. Waldemar Kukliński. Dekoracji sztandaru dokonał kol. Andrzej Lipka. Ucałował płat sztandaru. Podobnie uczynił kol Antoni Chyła.

Następnie odczytano akt nadania odznaczeń łowieckich srebrnym medalem kol. Kazimierza Maleckiego i Mariana Kuźmy, brązowym medalem kolegów: Waldemara Kuklińskiego, Eugeniusz Piora i Henryka Klosa. Aktu dekoracji dokonał kol. Andrzej Lipka w asyście kol. Antoniego Chyła i Wojciecha Furgalskiego - członka zarządu koła, któremu w udziale przypadło trzymanie tacy z odznaczeniami.

Kol. Andrzej Lipka pogratulował odznaczeń, szczególnie "Złomu". Wskazał na wielki dorobek naszego koła na rzecz łowiectwa. Prezes koła kol. Antoni Chyła podziękował za odznaczenia. Zauważył, że nadanie tak wysokiego odznaczenia kołu zobowiązuje do jeszcze większej pracy na rzecz polskiego łowiectwa. Poinformował, że z uwagi na swą chorobę nie są obecni: kol. Marek Gorski prezes OR PZŁ w Gdańsku i kol. Jerzy Wojciechowski członek Kapituły Odznaczeń Łowieckich NRŁ, który zawsze gościł u nas na uroczystościach. Starosta starogardzki kol. Leszek Burczyk, zastępca nadleśniczego kol. Mariusz Krysiak, leśniczowie Tadeusz Orzłowski i Piotr Fijałkowski również usprawiedliwili swoją nieobecność na tej uroczystości.

Miłym akcentem było ślubowanie kol. Jana Hinca, którego opiekunem był kol. Marcin Szulist. Akt ślubowania przyjął w asyście sztandaru kol. Andrzej Lipka. Zarówno on, jak i Jan Hinca otrzymali na pamiątkę znaczki koła. Kolega Wentowski uświetnił tą uroczystość grając na sygnałówce.

Po części oficjalnej dalsze przewodnictwo objął kol. Henryk Muchowski - łowczy koła, który zapoznał nas z przebiegiem polowania i planowanej biesiady.

W szyku, z rozwiniętym sztandarem przemaszerowaliśmy przez wieś do kościoła pod wezwaniem św. Józefa. Przed świątynią powitał nas proboszcz ks. Krzysztof Jakubek, który wprowadził nas do środka. Wnętrze tej świątyni od poprzedniego Hubertusa wypiękniało. Nowa posadzka, wystrój ołtarza - to świadczy o dobrym pasterzu. Liturgia Mszy świętej miała uroczystą oprawę. Grał i śpiewał organista z Wdy pan Stanisław Szweda, który przybył na prośbę ks. Jakubka. W pięknej homilii proboszcz wskazał na wielki dorobek polskiego łowiectwa dla przyrody. Podziękował za podarowaną stułę odczytując wyhaftowany przez darczyńców napis. Przy okazji wspomniał dar naszego koła z 2007 roku - puszkę do komunikantów. W czasie mszy kol. Tadeusz Wentowski również grał na sygnałówce. Prezes - kol. Antoni Chyła podziękował proboszczowi za mszę i wygłoszoną homilię. Wspomniał że Kasparus to wieś, która wpisała się w karty historii polskości poprzez strajk szkolny o mowę polską. Wspomniał o pobycie w tej wsi biskupa ordynariusza diecezji chełmińskiej Stanisława Okoniewskiego, który położył duże zasługi w utrwalaniu polskości na Pomorzu, o proboszczu tej parafii Marianie Felchnerowskim, który zginął rozstrzelany przez okupanta 10.11.1939 roku w lesie Zajączek koło Skórcza, o obecności w roku 1946 szwadronu pod dowództwem ppor. Zdzisława Badochy ps. "Żelazny" ze zgrupowania 5 wileńskiej brygady AK. Prezes wręczył na pamiątkę proboszczowi również znaczek koła. Drugi taki otrzymał pan organista. Z relacji kolegów myśliwych wynikało, że cała Msza św. wywarła na nich ogromne wrażenie.

Po mszy myśliwymi i nagonką zajęli się prowadzący kol. Henryk Muchowski - łowczy i jego pomocnik kol. Krzysztof Walkowski - strażnik łowieckich. Poprowadzili nas w knieję, gdzie w sumie były wzięte trzy mioty w uroczyskach "Ostoja", "Babskie" i "Transformator". Tym razem Hubert nie darzył. Widziane były jelenie, lecz stare licówki wiedziały jak wyprowadzić chmary nie na linię myśliwych. W trakcie pobytu w łowisku koledzy mogli namacalnie zobaczyć obecność bobrów. Tam, gdzie trzy lata temu można było przejść suchą nogą, dziś jest bagno. Trudno, taka jest kolej rzeczy w związku z wprowadzeniem bobrów i ich rozprzestrzenianiem. Kiedyś tylko mieliśmy uroczysko "Bobrowe" za wsią Wda, a teraz mamy jedno i drugie. W łowisku poruszaliśmy się samochodami kolegów myśliwych i ciągnikiem koła którym kierowanym przez kol. Józef Gawrzyjała - sympatyka łowiectwa.

Na zbiórce po polowaniu łowczy kol. Henryk Muchowski podsumował łowy. Medal króla polowania wręczył kol. Andrzejowi Lipce. Pomimo że nic nie padło, to będzie dla kolegi pamiątka z pobytu na tym polowaniu. Jeszcze ostatni sygnał na sygnałówce i wspólna fotografia. O wykonywanie zdjęć zadbał stażysta kol. Patryk Szulist, któremu staż kończy się w dniu 7 listopada br.

Udaliśmy się na biesiadę, gdzie przy kominku czekali członkowie rodzin oraz nakryte stoły. Biesiada przebiegała w miłej atmosferze. Wznoszono toasty za zdrowie gościa, odznaczonych, za pomyślność koła. Jak zwykle wspominaliśmy nasze przygody łowieckie, kolegów którzy odeszli do Krainy Wiecznych Łowów.

Podaję również fakt, że zarówno mi jak i zacnemu gościowi kol. Andrzejowi Lipce przypadło siedzieć przy kominku, który bardzo grzał w plecy, co można by odebrać jako wielką troskę o nasze zdrowie lub szybkie opuszczenie biesiady - ale to zostawiam osądowi kolegów. :)

Ci, którzy ze względu na pogodę nie przybyli na Hubertusa niech żałują, gdyż uroczystość odznaczenia koła Złomem bywa tylko raz. Tym samym nie będą mogli wspominać jak to było na Hubertusie 2010 w Kasparusie, a szkoda!

Antoni Chyła
















[więcej zdjęć - ponad 120- TUTAJ]

"Złom"- szczególne i najwyższe odznaczenie łowieckie. Wyobraża dwie skrzyżowane gałązki jedliny i buczyny, przewiązane u dołu wstążką w kokardkę. Całość tłoczona w metalu i złocona.


23 listopada 2009 roku
Powspominajmy jeszcze kończący się rok...

[więcej zdjęć TUTAJ]
15 maja 2009
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz na wystawie łowieckiej zorganizowanej przez KŁ Łoś, zorganizowanej z okazji 75-lecia nadania uzyskania praw miejskich przez Skórcz.
(5 zdjęć)

[więcej zdjęć TUTAJ]
17 maja 2009
Wystawa łowiecka w Domu Katechetycznym w Skórczu (zorganizowana z okazji 75-lecia nadania uzyskania praw miejskich przez Skórcz).
(31 zdjęć)

21 listopada 2009 roku

[więcej zdjęć TUTAJ]
Polowanie w Barłożnie
(35 zdjęć)

15 listopada 2009 roku

[więcej zdjęć TUTAJ]
Polowanie we Wdeckim Młynie
(15 zdjęć)

07 listopada 2009 roku - Hubertus w Bukowinach

[więcej zdjęć TUTAJ]
Pan prezes Antoni Chyła nadesłał fotoreportaż z tegorocznego Hubertusa w Bukowinach.
Wystarczy kliknąć miniaturkę z lewej strony i otworzy się prezentacja z 33 slajdami ;)

17 października 2009 roku - bażanty na polach
Żona druha Piotra Radomskiego wyruszyła na bezkrwawe łowy i upolowała... bażanty na polach w obwodzie 142. Strzelanie lisów chyba pomału przynosi efekty.

15 maja 2009 roku - 75-lecie nadania praw miejskich Skórczowi
Poczet sztandarowy KŁ Łoś pięknie prezntował się na obchodach 75-lecia nadania praw miejskich Skórczowi - zarówno w kościele na mszy świętej z udziałem ks. biskupa Jana Bernarda Szlagi, jak i na Rynku Maślanym podczas spotkania z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim oraz uroczystej Sesji Rady Miasta Skórcz.

W gazecie okolicznościowej, która ukazała się z okazji jubileuszu, można przeczytać artykuł o naszym Kole. Całość gazety KOCIEWIACY.PL można pobrać klikając TUTAJ
(Pismo w formacie pdf, około 3,5 MB. Aby mieć możliwość przeglądania plików PDF potrzebny jest program Adobe Reader.)


Zdjęcia z obchodów 75-lecia w Galerii.

14 maja 2009 roku
6 czerwca o godzinie 11:00 na strzelnicy w Bietowie odbędzie się przestrzelanie broni i strzelanie do rzutek. Zapraszamy członków koła do wzięcia udziału.



19 lutego 2009 roku
W Galerii umieszczono kilka nowych zdjęć, w Towarzyszach jedno nowe - nadesłane pocztą elektroniczną.

11 lutego 2009

Dzięki uprzejmości pana Piotra Radomskiego, który przysłał wiele zdjęć, zaktualizowano galerie w sekcji POLOWANIA w linkach 2006, 2007, 2008, 2009.
Dzięki informacjom od pana Antoniego Chyły uzupełniono informacje o byłych Strażnikach Łowieckich KŁ Łoś (sekcja HISTORIA, link Zarządy Koła).

04 stycznia 2009 - Kierwałd

4 stycznia 2009 roku
[więcej zdjęć TUTAJ]


21 grudnia 2008

21 grudnia 2008 roku
[więcej zdjęć TUTAJ]

5 grudnia 2008
W Galerii oraz Druhach nowe zdjęcia




16 listopada 2008 roku - polowanie
23 listopada 2008 roku Polowanie w okolicach Wdeckiego Młyna
[więcej zdjęć TUTAJ]



16 listopada 2008 roku - polowanie
16 listopada 2008 roku Polowanie w okolicach Barłożna
[więcej zdjęć TUTAJ]



08 listopada 2008 roku - Polowanie Hubertusowskie 2008

Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008 Polowanie Hubertusowskie 2008



25 października 2008 roku - Pomorski Hubertus w Gniewie

Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie Pomorski Hubertus w Gniewie



20.10.2008

24 i 25 października 2008 r. w Gniewie odbędzie się "Hubertus Pomorski 2008" pod hasłem "Ochrona zasobów przyrody i gospodarka łowiecka w województwie pomorskim".
Patronat honorowy sprawują marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowki i biskup diecezji pelplińskiej Jan Bernard Szlaga.

Program:
24 października
10:00 Inicjatywy ekologiczne - rozstrzygnięcie Konkursu na Najlepszy Plakat Promujący Młodzieżowe Inicjatywy Ekologiczne
10:30 Gawędy Wielkiego Łowczego - prezentacja ze scenkami historycznymi
11:30 Bezkrwawe polowanie - prezentacja z instruktażem
12:30 Młodzież w lasach - prezentacje programów współpracy nadleśnictw z grupami młodzieżowymi
13:30 Eko-papier chroni lasy - jak z makulatury zrobić papier czerpany

25 października
10:00 Przemarsz pocztów sztandarowych i Orkiestry Reprezentacyjnej Lasów Państwowych
11:00 Msza Święta w Kaplicy Zamkowej
12:30 Rozpoczęcie oficjalnych obchodów "Hubertus Pomorski 2008" na dziedzińcu Zamku
12:40 Wystąpienia okolicznościowe
14:00 Pogoń za lisem - pokazy łowieckie i jeździeckie
15:00 Biesiada Myśliwska na Podzamczu
Przewidywane są i inne atrakcje: festyn, wystawy trofeów, koncerty muzyki myśliwskiej, wystęy sygnalistów itp.
Patronat medialny nad obchodami objęły m.in. "Echa Leśne".

KOLEDZY Z KOŁA ŁOWIECKIEGO "ŁOŚ" W SKÓRCZU!
Przybądźmy do Gniewa i swoją obecnością zaznaczmy naszą przynależność do pomorskiej braci myśłiwskiej!





13 września 2008 roku - polowanie indywidualne na Leśnej Jani (kol. Piotr)
13 września 2008 roku [więcej zdjęć TUTAJ]



30 sierpnia 2008 roku - Dożynki Gminne w Czarnymlesie

Już drugi rok z rzędu atrakcją Dożynek Gminnych gminy Skórcz (tym razem organizowanych w Czarnymlesie) był pieczony dzik serwowany przez myśliwych z Koła Łowieckiego "Łoś" w Skórczu.
Maciej Szulist i Eugeniusz Pior serwują dzika Dożynki Gminne w Czarnymlesie Dożynki Gminne w Czarnymlesie



25 lipca 2008 roku - Sierakowice




24 lutego 2008 roku - polowanie lisie (Barłożno)
24 lutego 2008 roku Polowanie lisie w obwodzie 138 na polach na lisy, jenoty, kuny i tchórze prowadzili Waldemar Kukliński i Krzysztof Bąkowski.
[więcej zdjęć TUTAJ]



10 lutego 2008 roku - polowanie lisie (Kopytkowo)
10 lutego 2008 roku Polowanie lisie w obwodzie 142 na polach i łąkach na lisy, jenoty, kuny i tchórze prowadzili Jacek Jaskulski i Tadeusz Świetlicki.
[więcej zdjęć TUTAJ]



27 stycznia 2008 roku - polowanie lisie
Polowanie lisie w obwodzie 142 na polach na lisy, jenoty, norki amerykańskie, kuny i tchórze prowadzili Henryk Muchowski i kol. Owczarek.



20 stycznia 2008 roku - polowanie lisie
Polowanie lisie w obwodzie 138 na polach na lisy, jenoty, kuny, tchórze i bażanty prowadzili Stanisław Partyka i Dawid Raduński.



6 stycznia 2008 roku - polowanie
6 stycznia 2008 roku Polowanie w obwodzie 142 na terenach leśnych na jelenie, daniele, łanie, cielaki, lisy, jenoty, kuny, norki amerykańska i tchórze prowadzili Janusz Roliński i Sławomir Łukaszewski.
[więcej zdjęć TUTAJ]



23 grudnia 2007 roku - polowanie
23 grudnia 2007 roku Polowanie w obwodzie 142 na polach na jelenie, daniele, łanie, cielaki, dziki, lisy, jenoty, kuny, norki amerykańska, tchórze i zające prowadzili Jan Burandt i Jan Dąbrowski.
[więcej zdjęć TUTAJ]



16 grudnia 2007 roku - polowanie
Polowanie w obwodzie 136 na terenach leśnych na jelenie, łanie, cielaki, dziki, lisy, jenoty, kuny, norki amerykańskie, tchórze, zające, dzikie gęsi i słonki prowadzili Krzysztof Walkowski i Stefan Filbrandt.



2 grudnia 2007 roku - polowanie (Kierwałd)
2 grudnia 2007 roku Polowanie w obwodzie 138 na terenach leśnych na jelenie, łanie, dziki, lisy, jenoty, borsuki, kuny, tchórze, zające, bażanty, dzikie gęsi i słonki prowadzili Krzysztof Bąkowski i Waldemar Kukliński.
[więcej zdjęć TUTAJ]



25 listopada 2007 roku - polowanie
Polowanie w obwodzie 142 na terenach leśnych na jelenie, daniele, łanie, cielaki, dziki, lisy, jenoty, borsuki, kuny, norki amerykańskie, tchórze, zające, dzikie gęsi i słonki prowadzili Jan Burandt i Jan Dąbrowski.



18 listopada 2007 roku - polowanie
18 listopada 2007 roku Polowanie w obwodzie 138 na bagnach i polach na jelenie, łanie, dziki, lisy, jenoty, borsuki, kuny, tchórze, zające, bażanty, dzikie gęsi i słonki prowadzili Waldemar Kukliński i Zygmunt Kukliński.
[więcej zdjęć TUTAJ]



4 listopada 2007 roku - Hubertus (w Kasparusie)

Uroczyste polowanie w obwodzie 136 (rejony 1-3) na jelenie, łanie, cielaki, dziki, lisy, jenoty, borsuki, kuny, norki amerykańskie, tchórze, zające, dzikie gęsi i słonki prowadzili Henryk Muchowski i Krzystof Walkowski.
Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007 Hubertus 2007



7 października 2007 roku - Przechlewo

10 lipca 2007 roku 10 lipca 2007 roku 10 lipca 2007 roku 10 lipca 2007 roku 10 lipca 2007 roku



23 września 2007 roku - stawianie ambony w Cisinach

23 września 2007 roku 23 września 2007 roku 23 września 2007 roku Ambona w Cisinach



14 stycznia 2007 roku - polowanie (Leśna Jania)
14 stycznia 2007 roku [więcej zdjęć TUTAJ]